Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
35.65 km 0.00 km teren
02:16 h 15.73 km/h:
Maks. pr.:42.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Bąbelkowe Roztocze 2013 :-) Rowerowy dzień 2

Wtorek, 20 sierpnia 2013 · dodano: 01.10.2013 | Komentarze 0

Wczorajszy dzień był super do samego wieczora ;-) Nad zalewem w Józefowie popływaliśmy trochę we trójkę kajakiem :-) Później, gdy Bąblowi już się znudziło, ja sam wyruszyłem na wodny objazd :-) Mijałem ławice ryb, moczyłem nogi w wodzie... Po raz ostatni kajakowo było aż szesnaście lat temu, ale teraz już chyba nie pozwolę sobie na tak długą przerwę :-)
Trasa na dziś obejmowała plan wytyczony przez naszego znajomego, znawcę i wielbiciela tutejszych okolic. Może nie dowie się, że większość z wymienionych przez niego atrakcji przejechaliśmy, nawet ich nie zauważając ;-) Pogoda wciąż była wspaniała :-) Po śniadaniu szybko opracowaliśmy trasę: dojazd do Zwierzyńca żółtym szlakiem przez Roztoczański Park Narodowy, a powrót czerwonym, biegnącym drogami asfaltowymi :-)


Szybko wydostaliśmy się z Górecka Kościelnego, zatrzymując się dwa razy, bo Bąbel coś chyba chciał jechać w inną stronę ;-) Minęliśmy też leśny obelisk poświęcony jakiemuś patriotycznemu zagadnieniu, którym - według informacji umieszczonej na tablicy obok - opiekowała się jedna z tutejszych szkół podstawowych (niestety nie było okazji, by się zatrzymać i cyknąć fotkę). Miłe to było i skłaniające do krótkiej refleksji. Czy nie wszędzie tak powinno być? A nie tylko to ogólnonarodowe biczowanie się kilka razy do roku... Za skrzyżowaniem zjechaliśmy na szlak, spoglądając na ładne tutejsze zabudowania, a gdy zbliżaliśmy do granicy Roztoczańskiego Parku Narodowego, zaczęliśmy mijać innych rowerzystów. Było ich na tyle dużo, że już pod koniec zaczynało męczyć mnie ciągłe mówienie "dzień dobry" ;-) W końcu jednak wjechaliśmy w las, ciesząc się jego widokami :-) Znajdowaliśmy się na jednym z głównych roztoczańskich szlaków rowerowych, który na tym odcinku był stosunkowo szerokim leśnym duktem. Naszym pierwszym celem była "Florianka" - hodowla konika polskiego, który jest jedną z atrakcji tutejszego regionu.




Zebraliśmy się stamtąd po lekkim marudzeniu Karolka. Wyjeżdżając poczułem znajomy mi zapach słomy i znów zatopiliśmy się w leśny dukt :-) Za zakrętem zauważyliśmy po prawej stadko owiec oraz koników, pasących się na wzniesieniu przy lesie. Droga przebiegała łagodnie, a ja mimo to nie bardzo potrafiłem odciąć się od myślenia, że zaraz nasz dzielny turysta wystraszy leśną zwierzynę ;-) Nie było jednak źle - super dotrwał do samiusieńkiego końca :-) Przy wyjeździe na asfalt minęliśmy mundurowego, a gdy wjeżdżaliśmy do Zwierzyńczyka minęliśmy czwórkę jeźdźców na koniach w pełnym umundurowaniu. To był ciekawy i sympatyczny widok :-)
W Zwierzyńczyku zaliczyliśmy kilka ciekawych momentów: zjazd Aneczki na linie, test statywu który dostałem już chyba ponad rok temu, a który do tej pory leżał prawie nie używany, a teraz spisał się rewelacyjnie! Była też ważka, zdecydowanie chętna, by zaprzyjaźnić się z Pszczołą ;-) Oprócz tego leżenie, cieszenie się wzajemną obecnością, ale również karmienie Karolka i zmiana pampersa ;-)















W drodze powrotnej wstąpiliśmy na małe zakupy przecinając tutejszy park, a później już tylko napełniliśmy moje puste bidony i już czekał na nas czerwony szlak :-) Początkowo minęło nas trochę samochodów, ale byli też rowerzyści :-) Las i tutaj był ładny :-) Dojechaliśmy do Soch, gdzie był ładny kościółek, niska drewniana dzwonnica i ciekawy polny widok w oddali. Czekał nas też podjazd - łagodny choć długi, trochę nas zmęczył. Ośmioprocentowy zjazd pozwolił nam wyśrubować dzisiejszy MXS, który tym samym był Bąbelkowym rekordem prędkości :-) Przy końcu zatrzymaliśmy się w pewnej odległości od przejazdu kolejowego tak, by hałas przejeżdżającego składu towarowego nie obudził naszego małego turysty :-) Z drugiej strony torów ponownie czekał nas podjazd i ciekawe polne widoczki :-) Pachniało też polnymi zapachami :-) Mnie natomiast zrobiło się bardzo przyjemnie, gdy pomyślałem sobie o Aneczce z tyłu i Karolku w przyczepce. Jakie to jest wspaniałe, że możemy tak razem jechać! Za kolejną miejscowością znowu wjechaliśmy w las :-) Nawierzchnia raz była dobra, a raz usiana łatami tak, że musiałem zwalniać. Około kilometra przed ostatnim skrzyżowaniem Aneczka zatrzymała się na chwilę, więc mieliśmy męskie deptanie ;-) Mnie jednak za skrzyżowaniem dopadł leciutki spadek wydajności, który jednak szybko minął ;-) Równo przejechaliśmy leśny asfalt, żwawo pokonaliśmy zjazd, a gdy wbiliśmy się z powrotem na wysokość, czekała nas już szutrowa droga. Pszczoła dojechała w kilka sekund po tym, gdy zatrzymaliśmy się przy domku :-) Bąbel otworzył oczka :-)


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.