Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
21.92 km 0.00 km teren
01:32 h 14.30 km/h:
Maks. pr.:26.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Bąbelkowe Roztocze 2013 :-) Rowerowy dzień 3

Piątek, 23 sierpnia 2013 · dodano: 01.10.2013 | Komentarze 0

Po dwóch dniach gorszej pogody, ponownie wyruszyliśmy z rowerami :-) Niestety nie obyło się bez szkód. Dwa dni temu miałem drzewno-bagażnikową przygodę, a dziś nieopatrznie odchyliłem rowery z zawiniętym kablem... Ręce mi opadły... A gdy opadły emocje, za sprawą mojej super dzielnej Aneczki, zmieniliśmy dzisiejsze plany i wyruszyliśmy w stronę Zwierzyńca...


Mechanik, którego widziałem przy Krzyśku Zawalidrodze okazał się być kompetentny, uprzejmy, miły i rzeczowy. Pogadał nawet trochę o tutejszych ciekawych miejscach, poopowiadał anegdotki związane z kolizyjnymi urlopowiczami, a przede wszystkim - zdrowo obniżył mi poziom negatywnych emocji. Towarzysząca mu dziewucha również była sympatyczna i miło nastawiona :-) Oprócz tego były też dwa pieski: mały ponoć gryzący i duuży - naprawdę duży, milusi i przepiękny! Po skończonej robocie (od ręki!) pojechaliśmy w kierunku Zalewu Rudka. Dosłownie ze sto metrów od wjazdu, czekał nas jednak postój przed szlabanem. Ja musiałem krążyć, by nasz Bąbel nie zaczął marudzić, a Aneczka jak to w jej zwyczaju, już zapoznała jakiś nowych turystów - małżeństwo z pięcioletnią córką. Gdy już dotarliśmy nad brzeg zalewu, mogliśmy rozłożyć koc i trochę się pobyczyć :-)




Aura była średnia, a nam dodatkowo zaczęły odzywać się brzuszki, więc ruszyliśmy w poszukiwaniu jadła ;-) Pozostawiliśmy Pszczołę przy autku, a Antek powędrował na prostowanie tylnego kółka. Gdy odchodziłem od miłego pana serwisanta, dwa razy obejrzałem się za rowerkiem... Jakoś tak dziwnie mi się zrobiło. Może to śmieszne, ale tak wyglądała rzeczywistość :-) Po obiadku ruszyliśmy w kierunku Florianki, by odnaleźć punkty które przegapiliśmy jadąc tamtędy po raz pierwszy :-) Znaleźliśmy punkt widokowy koników polskich, Czarny Staw, ale niestety zamknięta była droga w kierunku malowanego mostku. Jechaliśmy sobie przez piękny las Roztoczańskiego Parku Narodowego, a mnie nie przeszkadzała nawet średnia ledwie przekraczająca dwanaście kilometrów na godzinę. Naszym punktem zwrotnym była izba leśna.













Droga powrotna minęła nam szybciej. Pęd wiatru troszkę nas ostudził, ale humory mieliśmy bardzo dobre :-) Przemknęliśmy przez park i później główną drogą dotarliśmy do autka :-) Rowery spakowane, Karol nie zgubiony - można ruszać w kierunku naszego drewnianego domku :-) Po drodze wstąpiliśmy po tutejsze piwko i po pamiątki, a już w lesie na drodze do naszego wakacyjnego przystanku minęliśmy... ludzi, których poznaliśmy przed Rudką! Zatrąbiłem, zamigałem awaryjnymi... Trzeba było zawrócić :-) Pogadaliśmy kilka minut i pozytywnie nastawieni wróciliśmy do domku :-)


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.