Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
9.21 km 0.00 km teren
00:40 h 13.82 km/h:
Maks. pr.:43.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Rekonstrukcja bitwy pod Fajsławicami A.D. 2013

Niedziela, 25 sierpnia 2013 · dodano: 01.10.2013 | Komentarze 0

Wczoraj przed południem nastąpiła zmiana planów. Po powrocie z Czartowego Pola spakowaliśmy się, zdaliśmy klucz i z lekkim żalem ruszyliśmy w trasę. Po południu byliśmy już u babci, a smakołyki jakie tam na nas czekały spowodowały, że trochę żałowałem że przyjechaliśmy tu dopiero teraz ;-) Na dziś nie mieliśmy żadnych konkretnych rowerowych planów, ale akurat organizowana była rekonstrukcja bitwy pod Fajsławicami Powstania Styczniowego, więc czemu mieliśmy nie udać się tam na rowerach? :-)


Ania wsadziła mi Bąbla do przyczepki dosyć wcześnie, więc zakręciłem jeszcze kółko wokoło domu, by nie zechciało mu się odzywać ;-) Chwilę później ruszyliśmy w drogę :-) To znaczy ja ruszyłem :-) Trzy machnięcia pedałami i byłem już przy kapliczce na zakręcie :-) Żwawo dojechałem do zjazdu i już byłem przy stawach w Fajsławicach, a kilka chwil później jechaliśmy z Karolkiem w kolumnie maszyn rolniczych :-) Na miejscu trochę się pokręciłem w oczekiwaniu na resztę ekipy :-) Na miejsce rekonstrukcji dotarliśmy jadąc wykoszonym polem :-)
















W drogę powrotną zebraliśmy się w trójkę nieco szybciej - huk wystrzałów zrobił swoje, zaraz ruszyłyby też hordy ludzi, a poza tym Karolek chciał iść spać. Plan był jednak taki, aby jeszcze się trochę pokręcić :-) Jako że przed wyjazdem chciałem "na lekko" wjechać sobie na wzniesienie, wybraliśmy tą wersję trasy. Na szczycie napotkaliśmy grupę motolotniarzy, którym pożyczyłem szerokich lotów :-) Zaliczyliśmy długi, łagodny zjazd, zatrzymaliśmy się na chwilę i wciąż podziwialiśmy widoki Wyżyny Lubelskiej. Mnie niestety miejsce na karcie skończyło się na polu bitwy, więc zdjęcia są autorstwa Aneczki :-) Ja zresztą i tak chciałem tu jeszcze w wrócić na spokojnie :-)





W drodze powrotnej musieliśmy poczekać chwilkę, bo startował motolotniarz. Lina która do tej pory leżała na drodze, nagle poderwała się mocno do góry i po chwili zobaczyliśmy na firmamencie czerwoną płachtę ;-) Ciekawe jakie tam są widoki :-) I tak wolę rower! :-) Na zjeździe pobiliśmy chyba z Karolkiem jego MXS w przyczepce i po sekundce byliśmy już w domku :-) Widoczki były piękne i warto było zjechać z głównej drogi... :-)


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.