Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
21.08 km 0.00 km teren
01:15 h 16.86 km/h:
Maks. pr.:29.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Jesienna przejażdżka z lekkim błotkiem :-)

Sobota, 30 listopada 2013 · dodano: 02.12.2013 | Komentarze 0

Końcówka listopada nie przyniosła jeszcze śniegu (minimalny zeszłoweekendowy nalot szybko stopniał), także korzystając ze sposobności, postanowiłem wybrać się na przejażdżkę :-) Słońce ładnie oświetlało dzień i wydawało się, że po długiej przerwie w jeździe, aura nie będzie dla mnie zbyt surowa :-)


Aż do wjazdu do Azot jechałem sobie ot tak po prostu, szukając od czasu do czasu jakiegoś kadru do zdjęcia. Bezskutecznie :-) Przystanek zrobiłem sobie w lesie już za przejazdem kolejowym, cykając fotki przy akompaniamencie odjeżdżającej ciufci.




Zanim dojechałem do ulicy, przystanąłem jeszcze dwa razy: przy młodniku który pamiętam z zimowego wyjazdu z Kosią, oraz podziwiając błękit nieba, oświetlony słońcem :-)








Na asfalcie rozpędziłem się trochę, ale tempo szybko spadło, gdy ponownie zjechałem w las. Biały Ług w swej pierwszej połowie pokryty był warstwą błota. Szklanka była jednak od połowy pełna i w końcu mogłem wrócić do odpowiedniego tempa jazdy na drugiej połowie drogi :-) Zaraz za skrzyżowaniem zatrzymałem się na kolejny postój.



Dalsza trasa przebiegała przez Lenartowice, a mniej więcej od tego momentu słońce schowało się za chmurki i aura nieco odmieniła się na bardziej szaro-jesienną. Tymczasem zdjęcia z moich postojów, zaczęły wyglądać bliźniaczo ;-)



Przycisnąłem nieco i już po kilku chwilach byłem przy Kanale Gliwickim. Ponownie nie ujechałem za długo, przystając przy ściętych pniach drzew. Zbliżałem się do nieznanego etapu wyjazdu :-)




Niestety po zmianie kierunku ponownie trafiłem na grząski grunt. Początkowo jazda szła mi mozolnie, ale z czasem zaczęło się trochę poprawiać. Po drodze natrafiłem na ekipę wycinkową, a niedługo potem na okoliczne małe smaczki.





Podjazd okazał się być początkiem ładniejszych, leśnych widoczków. Niby nic, ale przy codzienności i szarości otoczenia, aktualne widoki były godne zatrzymania się. I zatrzymywałem się co kilkadziesiąt metrów :-) Przy dwóch postojach w mej zadumie towarzyszył mi dzięcioł :-)










Czas biegł swoim nieustannym tempem i gdy wyjechałem na asfaltową drogę prowadzącą do Kłodnicy stało się jasne, że kierunek dom będzie moim priorytetem. Na Kanale zauważyłem jeszcze dwóch kajakarzy, a po cyknięciu fotek na Antka wsiadałem w lekkim humorystycznym pośpiechu, aby uniknąć podmuchu z nadjeżdżającego TIRa.




Droga powrotna była spokojna jak większość dzisiejszej trasy. Jedynie przy ogródkach działkowych urozmaiceniem były wystraszone przeze mnie dwa żółte, małe ptaszki, zrywające się z gałęzi zupełnie bezszelestnie. Dla równowagi na obwodnicy dorwał mnie szeleszczący wiatr ;-)


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.