Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
16.23 km 0.00 km teren
00:50 h 19.48 km/h:
Maks. pr.:31.00 km/h
Temperatura:-8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

I znowu bez Piotra

Niedziela, 26 stycznia 2014 · dodano: 26.01.2014 | Komentarze 0

O poranku musiałem szybko zwlec się z łóżka, aby wstać do Karolka. Później jednak, gdy wstała Ania szybko wskoczyłem pod kołderkę. Zarywanie obydwu poprzednich weekendowych nocy musiałem jednak odespać, bo wyraźnie czułem że fizycznie nie dam rady. Przed jedenastą powitał mnie komitet pobudkowy :-) Zaczęliśmy planować dzień, a sprawę ułatwił nam SMS z Koźla z ofertą nie do odrzucenia :-) Szybko zebraliśmy się i wyszliśmy z domku :-) Trzeba też wspomnieć, że od wczoraj Piotr proponował mi wspólną przejażdżkę, ale niestety ponownie nie było dane się nam zgrać.



Do domu wróciłem bardzo szybko, nakreślając na mapie ułożoną wcześniej trasę. Już podczas wyjazdu z osiedla mróz przypomniał mi o tym, że posiadam dwie kominiarki, które jednak sklerotycznie pozostawiłem w domu. Nawet chciałem się po nie wracać, ale ostatecznie postanowiłem nie tracić czasu. Na azotowym skrócie było bardzo spokojnie. Jedynie spacerowicz i jedna kobieta z pieskiem. Ja natomiast szukałem kadrów do fotki, bo przecież w końcu spadł śnieg, tak więc styczniowe zdjęcie mogło być w przyszłorocznym kalendarzu jak najbardziej zimowe! Takiej okazji nie przepuszczę! :-) Pierwszy postój miałem tuż za fermą.



Ruszając szybko nabrałem prędkości. Było bezwietrznie, ale niestety po nawrocie przed główną drogą prowadzącą w kierunku Bierawy, wiatr zaczął powoli wkradać się w wyjazd i momentami towarzyszył mi już do samego końca. Niebawem zjechałem na w boczną ulicę, a następnie wjeżdżając na gruntowy dukt. Wokół panowała cisza i spokój, a na buty zacząłem zbierać śnieg :-)



Ponownie szybko rozpędziłem rower. Wiatr wzmógł się odczuwalnie, a dodatkowo każdy postój powodował stratę ciepła, oraz oziębienie dłoni. Postanowiłem jednak zajechać na drugi koniec zbiornika, a po drodze wpadło mi oko kilka widoczków, które ofociłem jadąc z powrotem. Na postoju padły mi baterie w aparacie i od tej pory cykanie zdjęć na wyjechanych zapasówkach nosiło znamiona niepewności :-) Niemniej jednak postanowiłem też zatrzymać się przy przydrożnej kapliczce.



Pokonując żwawo asfaltowy kilkusetmetrowy odcinek, minąłem innego rowerzystę, z którym wymieniliśmy pozdrowienia. Jadąc między gospodarstwami ujrzałem tuż przy drodze konika okrytego derką, ale tym razem postanowiłem się nie zatrzymywać. Już troszkę do świadomości pukało, że pora wracać, gdyż za sprawą postojów musiałem teraz starać się odrobić trochę ciepłoty, a poza tym wśród domostw może nie do końca fajnie byłoby postrzegane, gdybym robił zdjęcia czyjegoś podwórka. Postanowiłem też ominąć polną trasę i do Kędzierzyna wrócić prosto niebieskim szlakiem.
Gdy opuszczałem Brzeźce z ostatniego domostwa głośnym szczekaniem pożegnał mnie duży pies. Zrobił to tak skutecznie, że momentalnie depnąłem na pedały :-) Pokonałem dwa kolejne zakręty i zacząłem ponownie rozglądać się za jakimś kadrem. Wtem po mojej prawej w odległości kilkudziesięciu metrów, polem przebiegły trzy sarny. Nie było czasu na zastanawianie się! Jak tylko szybko mogłem chwyciłem aparat! Cyk! Zdjęcie z lampą, której nie wyłączyłem po ostatniej sesji i obiektyw wsunął się w obudowę. Czyli o zdjęciach wyłączając użycie telefonu mogłem już zapomnieć :-) Co by nie było jedno dokumentalne zdjęcie jednak miałem :-)



Na niebieskim szlaku momentami pod kołami skrzypiał lód :-) Postanowiłem ten etap pokonać energicznie i tak też było :-) Szybko zatem znalazłem się przy głównej w Kędzierzynie, rozpoczynając jazdę po osiedlowych uliczkach :-) Na ostatniej prostej postanowiłem jeszcze zmienić wartość MXS, którą ustaliłem już na początku wyjazdu :-)


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.