Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
24.62 km 0.00 km teren
01:19 h 18.70 km/h:
Maks. pr.:26.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Pochmurny wyjazd bez Karolka

Sobota, 26 kwietnia 2014 · dodano: 28.04.2014 | Komentarze 0

Sobotnia pogoda niestety nie obfitowała w nadmiar słońca. W związku z tym nie bardzo miałem możliwość wyjścia na rower z Karolkiem, choć było ono planowane od ubiegłego weekendu. Mnie jednak nosiło i nie potrafiłem usiedzieć w domu :-) Po deszczyku zebrałem się, aby poniekąd sprawdzić zaplanowaną z myślą o Karolku trasę. Co by nie było, wykorzystamy ją zapewne następnym razem :-)



Gdy wyprowadziłem Antka okazało się, że czeka mnie jeszcze plumpanie opon, ale poszło mi to sprawnie, tak więc opóźnienie nie było duże :-) Szybko przedostałem się na leśny skrót, mijając miejsca które odwiedziliśmy niedawno z Karolkiem :-)



Na kolejnym postoju dojrzałem owada chodzącego po drodze. Odjeżdżaliśmy stamtąd razem :-)



Niebawem dojechałem do Łubnian, mogąc obserwować przez kilka chwil życie tamtejszych mieszkańców. Gdy zjechałem z głównej drogi, pozostał mi niewielki dystans do granic Stobrawskiego Parku Krajobrazowego. Mijałem piękne okolice, pola pełne jagodowych krzewów, a moja dziurawa pamięć podpowiadała mi nieśmiało, że kiedyś jechałem tędy z Aneczką :-)



Niestety już na początku tego pięknego przejazdu padły mi baterie w nawigacji, a w związku z tym, że miałem ze sobą poczciwą Omnię, postanowiłem przełożyć baterie z aparatu mając nadzieję na to, że nie odbije się to zbyt mocno na zawartości wpisu.



Przed Grabczokiem trochę pokropiło, jeszcze w trakcie leśnej jazdy. Do tej pory i tak miałem szczęście, ponieważ ze spowitego szarością nieba nie spadła ani kropelka :-)



W Grabczoku wypatrywałem zaznaczonego na mapie mini zoo, ale nie znalazłem go. W zamian za to trafiłem na mały plac zabaw, który wykorzystam zapewne na wycieczce z Karolkiem :-) Minąłem posesję z wybudowaną obok altanką, położoną przy sadzawce i zatopiłem się w lesie. Wciąż było szaro. Jadąc rozpędzony po leśnym trakcie, zauważyłem w pewnym momencie kaczkę, siedzącą przy wodopoju, tuż obok drogi - w zasadzie przejechałem jakieś dwa metry obok niej. Zatrzymałem Antka kilka metrów dalej, po raz pierwszy żałując braku baterii w aparacie (zdjęcia seryjne byłyby jak znalazł!) i począłem powoli zbliżać się do miejsca spotkania. Jak się okazało kaczki były dwie, a poza tym swoją wcześniejszą nieuwagę, nadrobiły teraz z nawiązką, szybko i w popłochu rzucając się do ucieczki. Nie było szans zareagować Omnią :-)



Ruszyłem dalej, sprawnie dojeżdżając do Brynicy. Przed Surowiną, natknąłem się jeszcze na makabryczne odkrycie w rowie. Wyjazd udał się bardzo dobrze :-) Ponownie udało mi się zwiedzić trochę pięknych, pobliskich okolic, co naprawdę bardzo pozytywnie mnie nastroiło :-) Siedząc w domu pewnie myślałbym tylko o rowerze ;-)
A po południu wyszło słonko... :-)





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.