Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
35.60 km 0.00 km teren
01:40 h 21.36 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Wschód słońca na Górze św. Anny

Sobota, 17 stycznia 2015 · dodano: 20.01.2015 | Komentarze 0

Gdy rozpoczynałem poranne jazdy w tym tygodniu, wpadłem na pomysł aby pojechać na wschód słońca na Górę św. Anny. Plan zakładał co prawda wyjazd wiosną, lecz zupełnie najnormalniej mogłem zrealizować go już teraz. I bardzo dobrze :-) Nie można czekać.



Jazda miała być komfortowa bez spinki. Za Kłodnicą przejeżdżałem przez ciemny las, później - już w Raszowej - zza horyzontu zaczęła pojawiać się pomarańczowo-czerwona łuna. Na ostatniej prostej przed Leśnicą postanowiłem na chwilę przystanąć. To był piękny widok :-)
Pierwsze metry podjazdu i wcześniejsza jazda z górki w Leśnicy spowodowały, że poczułem pot na całym ciele. Praca organizmu dodatkowo nie poprawiała sytuacji, ale prócz sprawdzenia czy nie zostanę zawiany, wcale a wcale się tym nie przejąłem :-) Na nawrocie przystanąłem, by przez dłuższą chwilę popatrzeć na słoneczną łunę na otwartej przestrzeni. Do wschodu zostało pięć minut. Ostatni etap podjazdu również pokonałem sprawnie, zatrzymując się jeszcze na szczycie, przy schodach prowadzących do Bazyliki. Tutaj czas zaczął mnie naglić - do wschodu pozostała jedynie minuta! Puściłem się z góry i jadąc dosyć szybko, dotarłem na wyznaczone sobie miejsce pół minuty przed magiczną chwilą :-) Udało się :-) Przez pierwszy moment obserwowałem słońce samotnie, wracając się truchtem po Kosię tak, abyśmy mogli wspólnie obserwować to magiczne zjawisko... Powoli okoliczne wzniesienia oświetlały promienie słońca... Wokół panowała zupełna cisza i spokój. Dzień budził się powoli do życia. Ogarnęło mnie zadowolenie z faktu, że mogłem uczestniczyć w tej podniosłej chwili... 
Gdy pomarańczowa kula wzniosła się już nad horyzont, wskoczyłem na Kośkę i odjechaliśmy. Na zjeździe nie wykręcaliśmy nic na maksa, spokojnie i szybko dojeżdżając do Leśnicy. Postanowiłem też pokazać Kosi ulicę biegnącą w korycie rzeki. Ona jeszcze tego nie widziała :-) Wracaliśmy w poczuciu, że dokonaliśmy dziś już czegoś konkretnego, zgodnego z planem, a mimo to jeszcze cały dzień był przed nami. To przyjemne uczucie... :-)

Między Raszową a Leśnicą.


Przy punkcie obserwacyjnym, podjazd na Górę św. Anny.


Tych kilka magicznych chwil... :-)



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.