Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
49.82 km 0.00 km teren
02:22 h 21.05 km/h:
Maks. pr.:49.93 km/h
Temperatura:6.3
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Na Ankę w towarzystwie wiatru i kompana :-)

Sobota, 21 lutego 2015 · dodano: 27.02.2015 | Komentarze 0

Trochę ociągałem się z wyjściem. Chyba chciałem pobyć w domu, lub nawet po prostu wiedziałem, że po powrocie będę miał już sporą cześć dnia za sobą. To był chyba efekt tego, że tym razem wychodziłem o dziesiątej, zamiast o szóstej rano :-)



Przed startem zablokowałem amortyzator. Jadąc wzdłuż działek, stado gołębi przeleciało około półtora metra nade mną :-) Ciekawe przeżycie - towarzyszył mu strach ;-) Przed Cisową zmieniłem rękawiczki na krótkie, gdyż było dosyć ciepło. Ogólnie jechało mi się całkiem komfortowo, choć na pagórkach w Zalesiu miałem już trochę zgrzane plecy. Na zjeździe było dosyć ostro ;-) Przemierzałem teraz piękne okolice Czarnocina :-) Gdy przejechałem przez autostradę, wiatr przestał być moim sprzymierzeńcem. Na dojeździe do Dolnej wiało, że aż świszczały szprychy. Jeszcze gorzej było gdy zwróciłem się w kierunku Poręby. Momentami nie dało się jechać! Gdy już schowałem się trochę przed wiatrem, nadszedł czas było podjechać na Górę św. Anny. 
Włączając się do ruchu z podporządkowanej u jej podnóża, zauważyłem za swoimi plecami dwóch kolarzy. Pierwszy dopadł mnie bardzo szybko, pozdrawiając mnie podczas wyprzedzania. Wow! To chyba pierwszy kolarz, który odezwał się w ten sposób! Odpowiedziałem radosnym cześć, a cała ta sytuacja dała mi pozytywnej energii do dalszej jazdy :-) Pozytywny ścigacz szybko zniknął mi za zakrętem :-) Po kilku chwilach doszedł mnie drugi rower. Również pozdrowiliśmy się wzajemnie, ale na tym się nie skończyło :-) Zaczęliśmy gadać i razem wdrapaliśmy się na Rynek :-) Po kilku chwilach rozmowy na postoju, postanowiłem ruszać w drogę powrotną. Żeby nie było - wjechałem jeszcze na sam szczyt góry :-) Zjeżdżając później w kierunku Zdzieszowic, pozytywnie minęliśmy się z tym samym zapalonym kolarzem-ścigaczem :-) Zjazd dał mi trochę wytchnienia po wszędobecnym wietrze. Na chwilę zatrzymałem się na skraju lasu, by zjeść zabranego z domu banana, a później rozpocząłem leśną jazdę z lodowym akcentem :-) W Leśnicy oczyściłem opony na wodnej ulicy i spodziewając się wiatru, rozpocząłem marsz w kierunku Kędzierzyna. Jechało się naprawdę topornie, bo wietrznie było strasznie! Mozolnie pokonywałem pojedyncze metry, czekając lasu za Raszową. W Kłodnicy odstałem swoje na światłach, kontynuując marsz do domu, po zapaleniu się zielonego :-) 

Nieczynna stacja kolejowa w Zalesiu Śląskim. Zegar działa prawidłowo ;-)


Urokliwe okolice Czarnocina :-)


Zawiana Dolna ;-)


Dalsza część walki z wiatrem. Momentami nie da się jechać.


Przystanek na leśnej drodze :-)


Chyba nabawiłem się alergii na lód ;-) Od niedawna nie reaguję na niego za dobrze ;-)



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.