Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
21.87 km 0.00 km teren
01:04 h 20.50 km/h:
Maks. pr.:36.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Wuppertal - cudna droga rowerowa!

Sobota, 2 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0

Ostatni poranek w Wuppertalu przywitał nas piękną pogodą. Korzystając z tego, oraz z faktu, że pozostali uprzejmie się lekko podporządkowali, mogłem ponowić próbę przejazdu drogą rowerową, biegnącą w miejscu starych torów kolejowych.



Dojazd jak zwykle porypałem, ale tym razem w kluczowym momencie udało mi się znaleźć wjazd :-) Od razu rzuciła mi się w oczy pozostawiona przy drodze stacja kolejowa :-) Było też dosyć sporo innych użytkowników: rowerzystów, spacerowiczów, biegaczy, a nawet trafił się jeden Croozer :-) Jadąc zatrzymywałem się dosyć często, by chwytać widoki rozpościerające się wokoło. A było na co patrzeć: krajobrazy w oddali, czy też żyjące miasto u stóp. Słońce mocno cieszyło, podobnie jak sama droga, ale kilka razy pojawił się też lekki smutek, że to już tym razem koniec... Wjeżdżając pomiędzy skalne ściany zdałem sobie sprawę, że wczoraj dosłownie przejechałem wjazd :-) Na szczęście dziś nadrobiłem to sobie z nawiązką :-) Dalszą eksplorację przerwał jednak remont drogi, a że do mojej "mety" miałem już niewiele, postanowiłem nie szukać kolejnego wjazdu i zawrócić. Krótko przed startem, wymieniłem lekki uśmiech z wjeżdżającym na drogę kolarzem :-)
W drodze powrotnej już tylko jechałem, ciesząc się rowerem i uśmiechając do ludzi. Dzień był śliczny :-) Mimowolnie trzymałem się w jakieś odległości od wspomnianego kolarza, a gdy zwolniłem, siadł mi na koło, a po kilku chwilach już normalnej jazdy, zostałem przez niego zagadany. Po szybkim "nicht fersteien" przeszliśmy na angielski i trochę pogadaliśmy o rowerowych pierdółach i tak dalej :-) Tuż przed moim zjazdem zostaliśmy zatrzymani przez jakiegoś jegomościa, który coś do nas powiedział po niemiecku. Ja ni w ząb rozumiejąc, pewnie zawróciłbym i szukał innego wyjazdu. Na szczęście miałem obok siebie nowo poznanego kompana, który przetłumaczył mi owe zdanie. Mieliśmy po prostu uważać, bo na trasie znajdowało się dużo pieszych. Chyba ktoś tam na górze o mnie pomyślał, podsuwając mi go akurat teraz... Ruszyliśmy dalej, lawirując ostrożnie pomiędzy biegaczami. Chwilę później zjechałem w kierunku miasta, odprowadzając czarną kolarkę wzrokiem.

 Tyle co wjechałem na drogę rowerową i już konieczny postój ;-)


Nowe rowerowe doświadczenie :-) Przejazd tunelem :-) (nielegalnego w Budapeszcie nie liczę ;-) ) Nawet nawigacja się na chwilę pogubiła! :-)


Widok na miasto :-)


Kolejny tunel :-) Oczywiście wyjaśniła się też mini-zagadka, dlaczego wszyscy rowerzyści jechali wcześniej z włączonymi światłami :-)


Ponownie widok na miasto i plac zabaw z zakręconą ślizgawką :-)


W miejscu, na które wczoraj mogłem jedynie z tęsknotą popatrzeć :-)


Na wylocie z Wuppertalu.


Chyba przy starych torach? ;-) Hm... Na wszelki wypadek zrobię zdjęcie ;-)


Wspomnienie cudownego zjazdu z wczoraj :-)


Gdzieś poza miastem :-)


Do umownej mety już tak niewiele... Wracam. Pora kończyć przygodę...



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.