Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
76.00 km 0.00 km teren
02:30 h 30.40 km/h:
Maks. pr.:53.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Racibórz na spontana :-)

Środa, 13 kwietnia 2016 · dodano: 13.10.2016 | Komentarze 0

Dzięki mojej wspaniałej Aneczce i babci teściowej, która została z dziećmi, mogłem dziś skorzystać z niespodziewanie pięknej pogody i wyjść na rower :-) Początkowo rzuciłem od niechcenia, że pojadę do Raciborza, ale już sekundy później brałem tą opcję na poważnie :-) Ot, jazda do wieczora, test lampki i nieco większy dystans dobrze mi zrobią :-) 



Nastawiłem zmywarkę, przebrałem się i jeszcze chwilę pokręciłem po domu, szykując się do wyjścia. W końcu ruszyłem :-) Tempo jazdy szosowe - oczywiście jak na moje możliwości :-) Wiatr smagał to z lewa, to z prawa, albo w twarz, ale nigdy nie w plecy ;-) Z czasem się rozkręcałem i na wioskach momentami dokręcałem już całkiem fajnie :-) Oczywiście były też słabsze momenty, ale starałem się je szybko korygować. W trakcie jazdy wyznaczyłem sobie też mały cel, aby jednak dojechać do domu przed zachodem słońca. Nawigacja wskazywała dwie godziny i czterdzieści minut. Niebawem byłem już w Raciborzu :-) Praktycznie od razu pierwszeństwo wymusiły mi dwie babki mimo tego, że doskonale mnie widziały. Szosówka, to jednak zasuwa... :-) Słońce wciąż fajnie świeciło :-) Zrobiłem sobie pamiątkowe zdjęcie przy Mac'u i ruszyłem w kierunku Nędzy :-) Na wylocie z Raciborza zauważyłem bociana w gnieździe i nawet chciałem się zatrzymać, ale robiłbym zdjęcie pod słońce, więc nie było sensu :-) Z każdym kilometrem nabierałem pewności siebie i starałem się utrzymać tempo. Wyznaczyłem też sobie próg minimum dwudziestu pięciu kilometrów na godzinę. Tuż przed Nędzą ponownie jakaś kobieta w aucie wymusiła mi pierwszeństwo na prostej. Jak poprzednio przed włączeniem się pojazdu do ruchu, spotkaliśmy się wzrokiem więc byłem pewien, że mnie widziała. Tym razem trochę się wkurzyłem. Upewniłem się, że nic za mną nie jedzie i zabrałem się za wyprzedzanie! Zrównując się z samochodem spojrzałem na kierującą. Jej bezcenna mina świadczyła o tym, że przez pierwsze sekundy nie bardzo wiedziała co się dzieje :-) Gdy już miałem ją za plecami wyprzedziła mnie po chwili i gestem ręki przeprosiła za wymuszenie. Do Bierawy dotarłem bezproblemowo i całkiem szybko :-) Tam - już z oddali - pozdrowiłem znajomych, którzy jechali w przeciwnym kierunku i popędziłem dalej :-) Miałem już rzut beretem do mety :-) Gdy wszedłem do domu, powiesiłem rower, chwilę się pokręciłem i po kilku minutach zauważyłem, że zmywarka dopiero kończy pracę! Szok. Niecałe dwie i pół godziny! Kiedyś taką trasę robiłem w cztery... 
Podczas wyjazdu miałem trzy postoje, w tym dwa wymuszone: tuż przed Raciborzem na zmianę baterii w nawigacji, przy Mac'u, oraz w Lubieszowie na zmianę baterii w przedniej lampce. Cała reszta to kręcenie korbą :-) Oby tak częściej. W zasadzie formy nie mam wcale, mięśni tym bardziej. Ciekaw jestem swojego potencjału...

Byłem tu ;-)



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.