Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
221.89 km 0.00 km teren
10:53 h 20.39 km/h:
Maks. pr.:59.66 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Cabo da Roca 2016, dzień 11

Niedziela, 5 czerwca 2016 · dodano: 14.10.2016 | Komentarze 0


Ostatnie kilometry w Hiszpanii upłynęły na stawianiu czoła wiatru – wiało to z zachodu, to z południa. Za Salamanką przycisnąłem nieco. Droga wiodąca wzdłuż autostrady była bardzo spokojna! Aż do samego Sancti Spiritus minęło mnie może tylko trzydzieści samochodów, w tym większość już w końcówce tego odcinka. Po drugiej stronie granicy dość często zerkałem w górę na przelatujące samoloty. Za kilka dni i mnie to czeka. Już mocno tęsknię za swoimi... Na sam koniec dnia – poszukując noclegu – zaliczyłem szybki zjazd :-) Ominęły mnie natomiast najprawdopodobniej fajne widoczki, które mógłbym podziwiać za dnia.

Wczoraj rozbijałem się o zmroku :-) Przez wiele kilometrów nie mogłem wypatrzeć dobrej miejscówki, aż w końcu zjechałem po prostu w pole, gdzieś na hiszpańskiej prowincji. To był pierwszy taki mój wyprawowy nocleg w życiu - z dala od wszystkich ludzi. Na tej wyprawie nie miałem absolutnie żadnych hamulców :-) O poranku zastał mnie cudny widok... :-)


Dzień dopiero się budził, a ja już w trasie :-) Nowy dzień, nowe kilometry! I tyle już w nogach... Tyle już zdołałem pokonać! Piękno tej drogi jest wspaniałe!


Przymusowy postój w drodze do Salamanki :-)


Salamanka, gdzie trafiłem na ustrudnienia z powodu jakiegoś dziwnego biegu :-) Policja kierowała ruchem, niektóre ulice zupełnie były zamknięte :-)


Katedra w Salamance.


Widok na Salamankę z wzgórza. Kilka minut odpoczynku na barierce ;-)

Ostatnia prosta! :-) To zdjęcie staje się symbolem tego wyjazdu... Za Salamanką miałem przed sobą już ostatni hiszpański etap... Prosta jak strzała asfaltowa droga do granicy z Portugalią...! Ocean był już prawie na wyciągnięcie ręki! Czułem go już pod skórą! Tyle kilometrów, trudów i koncentracji na celu już za mną. Celu z oczu nie straciłem nawet na moment! Świadomość tego gdzie się znajduję, wręcz niosła mnie do przodu!


Na całym stu kilometrowym odcinku minęło mnie może trzydzieści samochodów, w tym ponad połowa już tuż przed Ciudad Rodrigo. Skwar z nieba, a naokoło nikogo...


Krótki postój tuż za Las Cantinas. Na horyzoncie Góry Kastylijskie, na które zerkałem bardzo często podczas tego ostatniego etapu. Poniekąd w ten sposób żegnałem się z piękną Hiszpanią.


Tuż za Martin de Yeltes jadąc mocno rozpędzony, najechałem na grzejącą się w słońcu żmiję. Było trochę adrenaliny...!


Nasza swojska Zimna Wódka ;-)


Gorąco nie ustępuje... Radość z jazdy jest jednak nieustanna! Podróży towarzyszą do tego ładne widoki :-)


Wjazd do Ciudad Rodrigo.


Zmęczony drogą przystaję na zakupy na stacji benzynowej. Jest również okazja, by na chwilę zejść z siodełka.


Z Hiszpanią żegnam się podjazdem, oraz pięknymi widokami :-) Wiem, że przede mną cel, ale już trochę robi mi się tęskno...


Ostatni kraj na tej wyprawie. Jeszcze dziesięć dni temu byłem w zupełnie innym miejscu - zarówno fizycznie, jak i mentalnie!


Tęsknię już za rodziną, a przelatujące wysoko nad głową samoloty skłaniają ku małej refleksji. Za kilka dni i ja też tak będę. A później już dzieci i Aneczka... :-)


Zamek w Sabugal. Niestety już robi się ciemno i muszę uciekać, ale Portugalia od samego początku pokazuje, że to kraj o bardzo długiej tradycji!
Kategoria WYPRAWY



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.