Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
82.94 km 0.00 km teren
03:16 h 25.39 km/h:
Maks. pr.:55.01 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Jak można zapomnieć o getrach! :-)

Niedziela, 10 lipca 2016 · dodano: 14.10.2016 | Komentarze 0

Z domu wyszedłem praktycznie dopiero przed dwunastą, za sprawą ogólnego rozbicia harmonogramu dnia :-) Przyczyną zaś takiego obrotu spraw, było panieńskie koleżanki, na którym długo bawiła się Ania ;-)


Oczywiście znowu zapomniałem kasku, ale tym razem postanowiłem się po niego wrócić :-) W Kłodnicy poczułem też lekkość w okolicach siedzenia. Nie ubrałem getrów! Jak mogłem o nich zapomnieć...? Prócz tego początek był standardowy, ale bardzo szybko okazało się, że już za pierwszym razem wypiłem praktycznie cała wodę z bidonu. Przez złą ocenę sytuacji, wziąłem z domu ledwie niecałą połowę jego pojemności! Na Górę św. Anny wbiłem się bezproblemowo i ogólnie jechało mi się bardzo dobrze :-) Brakowało tylko ostatniego biegu, gdyż nie miałem jeszcze czasu ustawić tylnej przerzutki, która straciła precyzję jeszcze w Portugalii. W Kamieniu Śląskim zaczęło mocniej prażyć i zacząłem odczuwać lekki dyskomfort jazdy, a za Gogolinem zaczęła się lekka walka z kilometrami. Zaraz za zjazdem z drogi wojewódzkiej wypiłem ostatnie małe dwa łyczki wody... Tempo jazdy spadło. Na podjeździe w Wysokiej wyprzedził mnie spalinowy rowerzysta krzycząc do mnie "dajesz, dajesz!". Tylko uśmiechnąłem się pod nosem. Po kilku chwilach mijałem go, gdyż coś w jego "rowerze" chyba nie chciało odpalić... Wkrótce wjechałem na szczyt Góry św. Anny, skąd zacząłem odliczać kilometry do domu :-) 

Na szczycie Góry św. Anny :-) Dzień był piękny i nie tylko ja chciałem z niego skorzystać :-) Wszystkie lokale były pełne, sporo ludzi kręciło się też po uliczkach :-)  


Otmice. Zatrzymałem się na sekundkę by odsapnąć i od razu dojrzałem pieniążka :-) W sakiewce na telefon miałem również znaleziony na placu zabaw grosik. Szkoda że wciąż brakowało do choćby najmniejszej butelki wody ;-) 


Zjazd w kierunku Wysokiej. Wypiłem ostatnie krople wody z bidonu :-) Mimo dyskomfortu z powodu braku czegoś do picia, oraz getrów i tak można cieszyć się jazdą :-) Dzięn był śliczny :-) 



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.