Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
51.41 km 0.00 km teren
01:54 h 27.06 km/h:
Maks. pr.:57.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Dwa wyjazdy na dwa kółka ;-)

Sobota, 29 kwietnia 2017 · dodano: 23.12.2017 | Komentarze 0

Cały dzień okazał się być bardzo rowerowy :-) Przed południem wyszliśmy z Karolkiem na rower :-) Ja miałem w zanadrzu klucz do odkręcenia bocznych kółek ;-) Jak na pierwszy raz młodziak poradził sobie nad wyraz dobrze! W zasadzie, to pod koniec drogi powrotnej do domu, był w stanie kilka metrów pokonać samodzielnie! A przecież to był jego pierwszy raz z dwoma kółkami! Byłoby jeszcze lepiej, gdyby całą uwagę poświęcił jeździe, ale wiadomo jak to dziecko ;-) Tato, skręcimy tam? A może tam? A gdzie prowadzi tamta droga? Tato to, tato tamto ;-) Tato, wracajmy do lasu ;-) Tato, tato, tato, tato ;-) Na tą chwilę wygląda to jednak na tyle dobrze, że zastanawiam się, czy do poniedziałku Bąbel nie będzie śmigał sam... :-)
Dzień rozkręcił się również i pogodowo :-) W związku z tym, że po całodziennych przygodach trochę zaczęło brać mnie znużenie, postanowiłem zrezygnować z wcześniejszych domowych planów i ponownie wyruszyć w trasę! :-) Była już ułożona - już rano chciałem przejechać dzisiejszą nitkę w drugą stronę :-)



Początkowo smagał mnie chłodny wiatr, ale szybko się rozgrzałem :-) Niestety na początku Raszowej zauważyłem, że padła mi nawigacja. Nie przejąłem się tym wcale, koncentrując się na jeździe. Rozruszane mięśnie i stawy pozwalały na dynamiczną jazdę :-) Fajnie było! :-) Na szczycie Góry św. Anny nie było już tak spokojnie, ale jak zawsze przywitałem się z Karolem i ruszyłem w dół :-) Od tej pory aż do samych Sławięcic utrzymywałem bardzo fajne tempo i na prostej za Zalesiem pożałowałem tego, że nie będę w stanie sprawdzić na śladzie GPS swojej prędkości na tym odcinku. Nic to... Trzeba będzie trasę powtórzyć ;-) Słońce od czasu do czasu chowało się za chmurami i czasem robiło się nieco szarawo, ale już wcześniej włączyłem lampkę. W lesie zostałem jednak obtrąbiony przez jakiegoś pajaca, który wyprzedził mnie z prędkością kwalifikującą się do wysokiego mandatu. Niezrażony jechałem dalej, choć w starej Blachowni dopadł mnie mały spadek sił. Co by nie było przerwę w jeździe miałem sporą, a tempo jazdy na ostatnich kilometrach zużywało trochę energii. Śmiało jednak dodreptałem do obwodnicy :-) Tamże jakiś kolejny super kierowca próbował mnie wyprzedzać na wąskim rondzie, co jednak zdecydowanie mu wyperswadowałem. Później było już spokojnie :-) Udał mi się bardzo fajny rowerowy dzionek :-)

O tej porze roku podjazd na Górę św. Anny jest bardzo urokliwy :-) Dodatkowo przejrzystość powietrza dawała świetną widoczność z góry :-)


Cześć! ;-)


Go Zaksa! :-)



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.