Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
79.10 km 0.00 km teren
02:48 h 28.25 km/h:
Maks. pr.:51.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Motywujący wyjazd o poranku

Sobota, 13 maja 2017 · dodano: 23.12.2017 | Komentarze 0

Obudziłem się przed piątą i gdyby nie niepewna pogoda, wstałbym od razu na rower. Sięgnąłem po telefon i zakończyłem inne pozytywne aktywności zaplanowane na dzisiejszy dzień. Wciąż było jeszcze przed budzikiem. Wyłączyłem go gdy po dziesięciu minutach zaczął dzwonić i od razu wstałem. Choć nie wiedziałem jeszcze czy pójdę tak wcześnie na rower, szkoda mi było czasu leżeć. Odsłoniłem okno, sprawdziłem pogodę. Tylko na osławionej Interii nie pokazywało opadów. Po krótkiej ocenie sytuacji wyszedłem :-)



Ruszałem wraz z mikroskopijnymi kropelkami deszczu, które jednak szybko ustały. Miasto dopiero zaczynało się budzić, dając ku temu sygnał pojedynczymi samochodami na ulicach. Przez chwilę poczułem się jak na ostatniej wyprawie, gdy o poranku przejeżdżałem miasta na zachodzie Europy... :-) Powoli wkręcałem się w wyjazd, a w głowie zaczęły pojawiać się myśli, rozbijające dotychczasowy status quo. Mur zaczęły rozbijać motywujące myśli, wbijając się w niego niczym pociski. Do tego doszedł podkład w postaci jednego z utworów nurtu New Retro Wave, który ostatnio słucham... Trwało to bardzo długo, bo praktycznie przez cały wyjazd. Nie jechałem nadzwyczajnie, ale czułem się jakby niosły mnie własne myśli. I nie liczyłem się tu ja, ale najbliżsi wokół mnie. Bardzo cieszyłem się, że wyszedłem na szosę tego poranka... W Niewieszach minąłem dwóch bardzo młodych sakwiarzy, którzy "podłączyli" się pod moje przemyślenia. Mieli może szesnaście, może siedemnaście lat. Była siódma rano. W głowie pogratulowałem im wyboru i życzyłem, by ich ścieżki owocowały mnóstwem pięknych chwil. Sakwy, to również piękna, piękna sprawa...
Za Toszkiem zacząłem delikatnie się rozkręcać. Ta droga jest naprawdę super na szosę. Przyjemny asfalt i to na co poprzednim razem nie zwróciłem uwagi, czyli znikoma ilość skrzyżowań, pozwalająca na praktycznie nieustanną i niczym nie zmąconą szosową jazdę. Oczywiście korzystałem z tego garściami, aż dopadł mnie leciutki kryzys :-) Zwalniałem nieznacznie by odpocząć i tak, aby nie stracić pozytywnej mocy w mięśniach. Za Strzelcami zjechałem w kierunku Góry św. Anny jak ostatnio. W obrębie miasta poruszałem się wolniej z uwagi na gorszą nawierzchnię, lecz gdy zostawiłem zabudowania za sobą, prędkość znów wzrosła. Zacząłem podciągać pedały łydkami i wyraźnie widać to było na liczniku! Przez moment byłem królem szosy! ;-) Pomijając nawet ten fakt, przez cały ten wyjazd bardzo cieszyłem się ze swojej kolarki... Rower szosowy, to absolutnie przewspaniała rzecz! To już podchodzi pod sztukę... To coś pięknego...!
Wkrótce wbiłem się na Górę św. Anny, zaliczając chwilowy kryzys jeszcze przed Wysoką. Na szczycie nieco odetchnąłem i udałem się na zjazd. Wokoło było wilgotno, jeszcze rano. Rozpędzając się przy punkcie widokowym poczułem się, jakbym był gdzieś w górach, ruszając gdzieś na jakieś wyprawie w trasę... Ech te moje skojarzenia... :-) Ale bardzo się cieszę, że właśnie takie mam. Drogę do Kędzierzyna pokonałem już standardowo. Wyjazd zwieńczyło zajefajne wyprzedzanie motoru w Kłodnicy! Ogień! :-)

Techniczny postój za Ujazdem.


Cześć :-)



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.