Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
84.92 km 0.00 km teren
02:58 h 28.62 km/h:
Maks. pr.:57.62 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Lecimy na toszecką traskę :-)

Wtorek, 1 maja 2018 · dodano: 25.11.2018 | Komentarze 0

Podobnie jak rok temu po Karolowym wypadzie, udałem się na swój przejazd :-) Jeszcze ładnie świeciło słońce i nie było zbyt gorąco, więc warunki do jazdy były bardzo dobre. Był tylko jeden wyjątek - wiatr :-) Zdecydowałem się na "toszecką" trasę :-)



Miastem jechałem nieśpiesznie, rozkręcając się powoli :-) W zasadzie, to troszkę mocniej zacząłem kręcić dopiero na Starej Blachowni. Cały czas wiał wiatr, ale nie było najgorzej :-) Gdy odbiłem w kierunku Toszka, musiałem stawiać silniejszy opór. Niestety na trasie do Strzelec, gdzie chciałem pokręcić najbardziej optymalnie, miałem cały czas wiatr w twarz! Wypracowana fajna ponad trzydziestokilometrowa średnia zaczęła spadać. Wykorzystywałem jednak leśne odcinki, aby co nieco nadrabiać. Chyba po raz pierwszy odkąd mam szosę, starałem się też optymalnie wykorzystywać ruch korby, naciskając, podciągając, ale również pchając. Zadziwiające jak dużo dawało to nawet takiemu laikowi jak ja! Za Strzelcami nieco odetchnąłem od wiatru, ale minimalnie brakowało mi też świeżości, po poprzednim odcinku. Nie jechałem jakoś mizernie, ale mógłbym bardziej :-) No, może gdyby nie nawierzchnia drogi prowadzącej do podnóża Góry. św. Anny :-) Gdy w końcu zacząłem się wspinać, ponownie zacząłem wykorzystywać cały zakres korby i gdybym był bardziej zaawansowany fizycznie, to taki podjazd przeszedłbym jak rakieta! Oj, trzeba coś w końcu poćwiczyć! :-) Gdy na kilka chwil odpuściłem, wyprzedził mnie inny kolarz, dając mi oczywiście motywacji, aby nie dać mu uciec :-) Momentalnie zwiększyłem kadencję i moc. Dało się jechać dużo bardziej efektywnie! Super! Na szczycie nie zabawiłem zbyt długo :-) Zjeżdżając uważałem na wyboje i trochę żałowałem, że zaplanowałem zjazd właśnie w tę stronę. Nic to. Czekała mnie jeszcze słynna Wiejska w Porębie :-) Tę również śmignąłem sprawniej, niż wydawało mi się, że mógłbym to zrobić. Wykorzystany cały zakres mięśni nóg zrobił swoje i - podobnie jak na poprzednich kilometrach dzisiejszej trasy - czułem że w końcu pracują! Niesamowicie fajne uczucie, o którym zapomniałem na wiele, wiele lat... Trzeba będzie odświeżyć pamięć - oczywiście emocjonalną i mięśniową! ;-) Pod koniec podjazdu mięśnie już lekko piekły, ale to było przecież wskazane! W końcu się też trochę zregenerowałem i na wylocie z Leśnicy już poganiałem! :-) Całą prostą aż do zakrętu przeleciałem mimo wiatru z prędkością czterdziestu pięciu na godzinę :-) Mijając trzy dziewczyny na rowerach, widziałem porażającą wręcz różnicę prędkości :-) W zasadzie wyprzedzałem je jak samochodem :-) Wyjeżdżając z zakrętu aż się wzruszyłem... Bo mogę. Bo rower. Bo wciąż drapię ten niedobry murek z przeszłości...

Przymusowy postój na wlocie do Toszka :-)


I za chwilę postój na telefon - również z atrakcją :-)


Góra św. Anny :-)


Hej! :-)




Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.