Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
12.65 km 0.00 km teren
00:25 h 30.36 km/h:
Maks. pr.:40.74 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Dla odmiany Dębowa ;-)

Niedziela, 17 czerwca 2018 · dodano: 25.11.2018 | Komentarze 0

Ale nie dla odmiany rowerowej, a odmiany dyscypliny ;-) Wszak w sobotę i w niedzielę przerzuciłem się nieco na bieganie po surowińskim lesie :-) Najpewniej okaże się, że takie oto bieganie sprawdzi się jako uzupełnienie rowerowego treningu :-) Po powrocie do domku szczerze zapragnąłem jednak wyjścia na ten "mój rower"... :-)



Pomimo obolałych nóg, na rower wsiadłem zupełnie bez problemu :-) Również jazda nie sprawiała mi absolutnie żadnych problemów :-) Leciałem jak wiaterek :-) Może nie jestem jeszcze kimś w pokroju osób które na rowerze trzaskają dziesiątki tysięcy kilometrów rocznie, ale z całkowitą pewnością mogę stwierdzić, że rower jest już w moim DNA. I to chyba wręcz dosłownie! ;-) Dodatkowo w tym roku coraz śmielej poczynam też sobie na szosie. Coraz bardziej czuję, że zrastam się z rowerem i stanowimy poniekąd jedność. Tak mogę określić pewność prowadzenia i manewrowania nim.
Na obwodnicy narzuciłem sobie szybką kadencję i bardzo mi się to spodobało :-) Te dwa dni biegania sprawiły, że czułem się bardzo, ale to bardzo świeżo wydolnościowo i choć ból mięśni nóg utrudniał choćby chodzenie, to na rowerze absolutnie tego nie czułem! Dosłownie jakby odjęło mi wszelkie dolegliwości! To było na swój sposób niesamowite :-) Leciałem jak gazela :-) Ba! Przy Hula-Guli na Dębowej po raz pierwszy zaliczyłem pełną jazdę bez trzymanki! Jak rasowy szosowiec ;-) Było to dość przyjemne uczucie nie przez sam fakt jego wystąpienia, a przez wykonanie tego na szosie, gdzie jeszcze całkiem niedawno deklarowałem, że niczego takiego nie będę robił. Moja pewność siebie na Cabo rośnie w tym roku bardzo wyraźnie. I to jest chyba taki krok w przód po teoretycznie "bezowocnym" pedałowaniu. Jak w życiu. Wiele razy wykonujemy daną czynność, nie widzimy postępów, aż tu nagle po kolejnym już razie okazuje się, że nagle nasz postęp jest olbrzymi.
Wracając już do domu, będąc jeszcze na drodze dojazdowej z Dębowej, starałem się trzymać dobre tempo. Na rowerze czułem się bardzo świeży! Zmiana aktywności przez weekend przyniosła mi jak widać sporo korzyści :-) Czułem dynamikę i energię w nogach :-) Na obwodnicy również trzymałem tempo, choć już nie tak wysokie jak wcześniej - brakowało jednak wytrzymałości. W tym przypadku nie kondycji, a właśnie wytrzymałości. Jest nad czym pracować.

Relaksio... :-) Na szczęście nie mój! Ja oczywiście WOLĘ ROWER! :-)




Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.