Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
26.20 km 0.00 km teren
01:00 h 26.20 km/h:
Maks. pr.:43.64 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Szkoda mi Chorwatów...

Niedziela, 15 lipca 2018 · dodano: 25.11.2018 | Komentarze 0

Nie jestem fanem piłki nożnej. Ot, banda facetów biegających za piłką i wywracającą się z byle powodu. Kolarze są dużo twardsi ;-) Niemniej jednak gdy są Mistrzostwa Świata, staram się trochę śledzić poczynania danych drużyn. W tym roku moje położenie pozwoliło mi śledzić wiele meczów i już gdy pierwszy raz zobaczyłem występ Chorwatów wiedziałem, że to właśnie im będę kibicował! Grali z polotem, ambicją i stanowili istny żywioł na boisku! Mimo tego nie byli żadnym faworytem Mundialu.
Popołudnie spędziliśmy rodzinnie i było bardzo miło :-) Gdy już wracaliśmy do domu stwierdziłem, że gdyby nie dzisiejszy finał, z pewnością poszedłbym jeszcze na rower :-) Gdzie te deszcze i burze, zapowiadane przez meteorologów? Dzięki ich prognozom nie wyruszyłem na czterysetkę na weekend i mam nadzieję, że gdzieś na trasie mojego przejazdu padał wczoraj mocny deszcz ;-)
Mecz zaczął się nie po myśli Chorwatów, którzy stracili bramkę po wymuszonym faulu. I na co im wszystkim ten VAR?!? Mimo to wierzyłem w ich wygraną, gdyż to oni byli reżyserami tego, co działo się na boisku. Niestety życie do sprawiedliwych nie należy... Przy stanie 4:1 dla Francji, postanowiłem zebrać się na rower. Miałem jeszcze przebłysk, że postawa Chorwatów zasługuje na pozostanie przy telewizorze, ale ostatecznie za namową Aneczki wyszedłem.



Pierwsze metry na rowerze ostudziły smutek porażki. Co prawda w głowie tliła się jeszcze nadzieja, ale mimo tego postanowiłem skupić się bardziej na rowerze. Jechałem nieśpiesznie, wręcz leniwie. Za Bierawą jak zwykle wiatr w twarz. Chyba muszę w końcu zacząć odwracać tą trasę ;-) Za Ciskiem już w zupełności się rozleniwiłem ;-) Dzień wciąż był bardzo ładny, słoneczny i ciepły :-) Żal by było siedzieć w domu... Jedynym miejscem na trasie gdzie jakoś przycisnąłem była obwodnica. Byłem już w zasadzie w domu, a dopiero teraz nabierałem prawdziwej ochoty na dalszą jazdę :-)

I po żniwach :-) Przed Bierawą.


Bociany w gnieździe :-) Cisek.




Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.