Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
20.04 km 0.00 km teren
00:46 h 26.14 km/h:
Maks. pr.:52.64 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Czy ja jeszcze pamiętam jak to się robi?

Sobota, 15 czerwca 2019 · dodano: 08.09.2019 | Komentarze 0

Brak czasu. Brak zacięcia. Pytania o stan zdrowia. Dużo złożyło się na to, że w tym roku rower praktycznie nie istniał. Poza tym, chyba faktycznie podświadomie odstawiłem go w kąt, aby zadbać o inne sprawy. Cofnąć się dwa kroki wstecz... Czy zrobię jednak postęp za rok? Coraz częściej wracają migawki z Portugalii, z Balatonu... Życie... Czas ucieka... Mam go coraz mniej. Każdego dnia. Czy dobrze postępuję?
Od kilku dni zmagaliśmy się z falą upałów. Dziś przez większą część dnia robiliśmy mały remont u babci. Wieczorem temperatura spadła i choć byliśmy padnięci, to mnie do głowy wpadła myśl o rowerze. Zachód słońca dopiero za półtorej godziny... ;-) Czy byłem w tym roku w ogóle na szosie?!? Nawet tego nie wiem... Dębowa? Nie ma sprawy. Ciuchy mam. Wszystko mam! Tylko koła napompować. Czy ja jeszcze pamiętam jak się to robi? W sensie jak wpina buty i jak jedzie? Dam radę.



Poszło całkiem naturalnie na starcie. Po chwili jazdy powrót do pierwszych szosowych wrażeń z dwa tysiące piętnastego roku. Sztywna bestia jest :-) To super! No ale czy jak weźmiemy pieska, to będę mógł jeździć? :-) A tak w ogóle, to co z moimi nogami? Żyły przez ostatni rok dostały jednak w kość. Gdzieś za Dębową po prostu dochodzę do wniosku, że trzeba robić swoje i tyle. Na słupie bocian. I znów wystarczyło tylko wyjść z domu :-) Wyjść na rower :-) Cholera jasna... Tyle wspomnień. I tyle tak pięknych chwil! Dlaczego czas nie jest z gumy?
Będąc jeszcze nad jeziorem pomyślałem sobie - "kiedy teraz następnym razem wyjdę na szosę?". I już wiedziałem, że z Dębowej nie wrócę prosto do domu. Było wciąż ciepło. Lampki miałem. Zachód słońca jeszcze nie musiał mnie martwić. Jedziemy! Nawet chwilowo kilka razy w drodze do domu lekko pocisnąłem na stójce :-) Chyba jeszcze trochę daje rady, choć na pewno do swojej pełnej formy jest mi bardzo daleko. Trochę szkoda. Czasu.
Na obwodnicy zwracam uwagę na średnią i wydaje mi się, że nie jest wcale najgorzej. Wydaje mi się, bo nawet nie pamiętam wcześniejszych średnich... Na moście przystaję jeszcze aby zobaczyć wędkarza po przeciwnej stronie. Przeszedłem w najmniej bezpiecznym miejscu (most i podwójna ciągła), ale siła wyższa. Poza tym wyczekałem odpowiedniego momentu i uważałem. Gość na dole dalej leżał w krzakach. Tak samo jak wtedy, gdy widziałem go wyruszając w tą drogę. Już miałem wykręcony numer alarmowy, ale jeszcze krzyknąłem widząc innych biwakowiczów nieco nieopodal. Zwrócili na mnie uwagę. Dali znać, że znają sytuację i że "jest OK". Uspokojony oddaliłem się, wracając do domu standardową trasą, osiedlowymi uliczkami. Cholera. Szosa zarąbista jest. I jakie jeszcze plany z nią związane chodzą mi po głowie... Czy w ogóle będę miał szansę, aby je zrealizować?
I bardzo fajnie, że poszedłem dziś na rower. Tyle kurzu na szosie, to chyba jeszcze nigdy nie było...

Wieczór. Droga. I nawet temperatura jest ;-)


Standard na Dębowej ;-) Będzie jak ulał do kalendarza? ;-)


Bociek w Dębowej :-)





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.