Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
153.31 km 0.00 km teren
07:28 h 20.53 km/h:
Maks. pr.:53.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Biskupia Kopa, czyli podjadę, czy nie podjadę? ;-)

Sobota, 5 czerwca 2010 · dodano: 05.09.2010 | Komentarze 0

To pierwsza tak daleka wyprawa w tym sezonie. Na wyposażeniu licznik, bidon i plecak Kelly's Raft z bukłakiem KWB-09, no i oczywiście aparat :-)

TRASA: Koźle -> Większyce -> Radziejów -> Bytków (nie przez Pociękarb) -> Urbanowice -> Gościęcin -> Kózki -> Ciesznów -> Lisięcice -> Biernatów -> Pomorzowiczki -> Kietlice -> (CZ) -> Osoblaha -> Petrovice -> Zlate Hory -> (PL) -> Jarnołtówek -> Pokrzywna -> Dębowiec -> Trzebina -> Dytmarów -> Laskowice -> Racławice Śląskie -> Klisino -> Kietlice -> Królowe -> Lisięcice -> Pociękarb -> Koźle

Wyjazd około godziny 8, choć chwilę po opuszczeniu osiedla przypomniałem sobie o bidonie (ech ta moja skleroza... ;-) ). Trasa przebiegała spokojnie aż do Lisięcic, gdzie musiałem spojrzeć na mapę. Do granicy z Czechami dotarłem po dwóch godzinach ze średnią 25 km/h. Zakładałem sobie czas 2,5 h.
Po przekroczeniu granicy jechałem spokojniej - około 15 - 20 km/h. Za miejscowością Petrovice chciałem zjechać z asfaltu, aby podjechać na Biskupią Kopę szlakiem, ale... po kilkuset metrach owy szkak się skończył (albo to ja się zgubiłem? ;-) ), więc postanowiłem wrócić :-) Podjazd zaliczyłem na trzy raty, choć aż tak straszny nie był :-) Co prawda w planach chciałem wbić się na sam szczyt, ale nie mogłem sobie odmówić zjazdu po asfaltowej drodze - to było świetne! :-))






Decydując się na zjazd miałem zamiar podjechać na szczyt od polskiej strony, ale po przekroczeniu granicy okazało się, że jest już dosyć późno - była 14:00. Niestety z powodu niedostatecznego oznakowania dróg straciłem nieco czasu, aby wydostać się do krajowej "czterdziestki" w okolicach Laskowic - te same przyczyny były powodem nadłożenia drogi w okolicach Kietlic. Następny "punkt oporu" znalazł się w miejscowości Lisięcice (przez którą już przejeżdżałem, żeby było śmieszniej :-)) ) - niby mała mieścina, a skrzyżowań w cholerę... Kilka razy musiałem pytać o drogę. Gdzież to podział się mój zmysł orientacji??? Warto dodać, że w dawnych czasach miałem epizod z bieganiem na orientację... ;-) Do domciu dotarłem około godziny 19.






Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.