Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Balaton, dzień 11

Wtorek, 24 sierpnia 2010 · dodano: 06.09.2010 | Komentarze 0

godzina 9:00

Wczorajszy plan udał się w 100% :-) Śmiało można powiedzieć, że więcej było zjazdów niż podjazdów :-) Dzień był słoneczny (nie było gorąco jak wczoraj) i dobrze się jechało. Na jednym ze zjazdów zaliczyłem największą prędkość maksymalną tej wyprawy i było to naprawdę ekscytujące przeżycie :-) Prędkość i opór powietrza uczyniły ten zjazd niezapomnianym :-)
Tuż przed granicą z Czechami (za miejscowością Horne Srnie) zatrzymałem się, aby wydać ostatnie euro i zrobić zapasy przede wszystkim wody na czeski fragment trasy. Kupilem jej 4 butelki: uzupełniłem kubłak, oraz obydwa bidony i zostały mi jeszcze dwie pełne. Do tego dochodził litr mleka. Ponownie - jak na początku wyprawy - byłem nieźle załadowany, choć oczywiście daleko mi jeszcze było do rekordu :-) Spędziłem tam ponad godzinę jedząc na schodach sklepu lody – w sumie uzbierało się ich 6 :-) Było to dla mnie ukoronowanie słowackiego przejazdu, choć pojawiła się także myśl o stracie czasu. Szybko została przegoniona rożkiem :-)
Od miejscowości Vsetin, gdzie dotarłem około godziny 18 i zrobiłem pół godzinną przerwę zacząłem cisnąć, aby jak najszybciej dotrzeć do Valasske Mezirici. To był prawdziwy sprint. Chciałem zrobić jak najwięcej kilometrów tego dnia. W okolicach Valasske Mezirici zacząłem rozglądać się za noclegiem i pewnie gdybym nie był wybredny, to obeszłoby się bez problemów, ale ja zacząłem zmierzać dalej. Dodatkowo nawigacja wytyczyła mi prostą drogę przez miasto, ale był na niej taki podjazd, że gdy ruszałem, to przednie koło aż się unosiło. Przed Novým Jičínem dopadł mnie zmierzch i deszcz. Kilkukrotnie zatrzymywałem się sądząc, że znalazłem odpowiednie miejsce na nocleg, ale zawsze znalazł się jakiś czynnik, który ostatecznie je eliminował. Niestety po ciemku zaliczyłem także niezłą dziurę w jezdni. Szlag poszedł aż po felgach, co trochę mnie zdenerwowało. Obrałem kierunek na Ostravę jadąc drogą ekspresową i przy jednym ze zjazdów znalazłem odpowiednie miejsce. Spać poszedłem dosyć późno, bo po godzinie 23, natomiast pobudka (przez ruch samochodowy) była już przed godziną 6. O 7:20 ruszyłem w kierunku Ostravy bocznymi drogami. Praktycznie już po kilku kilometrach zostałem zaczepiony przez jakiegoś zakręconego Czecha. Ucięliśmy bardzo krótką pogawędkę wraz z instrukcją jak mam jechać i ruszyłem dalej. W miejscowości Mosnov zatrzymałem się na posiłek, a w międzyczasie trochę zaczął kropić deszcz. Zbliża się 9:20 i deszcz ustaje. Pora ruszać – jeszcze jeden przystanek i to będzie koniec wyprawy. Mam nadzieję, że pogoda się poprawi, bo aura nie jest zachęcająca – po raz pierwszy jadę z oświetleniem w dzień.

Kategoria WYPRAWY



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.