Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
50.73 km 0.00 km teren
02:44 h 18.56 km/h:
Maks. pr.:37.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Dziergowice (po raz pierwszy w sezonie! :-) )

Poniedziałek, 4 października 2010 · dodano: 04.10.2010 | Komentarze 0

Dziś kolejny dzień z dobrą pogodą. Trzeba więc to wykorzystać :-) W pracy rzucaliśmy z Anią pomysłami odnośnie celu wyjazdu i stanęło na Dziergowicach. Trochę to dziwne, ale jeszcze tam nie byliśmy... Umawiamy się na wjeździe na Dębową...



Gdy dojechałem na miejsce Ania już czekała, więc nawet się nie zatrzymywałem i niezwłocznie ruszyliśmy. Gdy przejechaliśmy Dębową zdecydowaliśmy, że do Cisku pojedziemy drogą asfaltową, rezygnując z drogi polnej przy Odrze, gdzie mogło być mokro. W Bierawie zrobiliśmy mały przystanek, podczas którego Ania poszła na zakupy (ech te kobiety... ;-) ) wracając po chwili ze zdobyczami. Niebawem byliśmy już na drodze prowadzącej do czerwonego szlaku, na którym miałem okazję niedawno się zagubić :-) Tym razem wiedziałem już w którą stronę należy skręcić na pierwszym skrzyżowaniu, ale oczywiście po kilku kolejnych pamięć zaczęła mnie zawodzić, a Ania zaczęła bać się pimpka (czyt. pieska :-) ), który stał przy drodze :-) Był tak mały, że ledwie go dojrzałem. Może to kwestia różnicy wzrostów? ;-) Skręciliśmy w stronę głównej drogi, a mnie dopiero po powrocie do domu przypomniało mi się którędy pojechałem, gdy byłem tam poprzednio... :-) Gdy po kilku minutach wyjechaliśmy na drogę było już szaro, a gdy byliśmy a na drodze dojazdowej do jeziora w Dziergowicach zaczynało się już powoli ściemniać.
Po przyjeździe posiedzieliśmy dłuższą chwilę nad brzegiem. Niestety nadchodząca noc zmusiła nas do powrotu do domów. Przed odjazdem wymieniłem jeszcze baterie w przedniej lampce - taaak... teraz to ja rozumiem :-) Zdecydowaliśmy także zrezygnować z wcześniej branej pod uwagę opcji powrotu do Lubieszowa lasem, ponieważ było już zbyt ciemno. Gdy dojeżdżaliśmy do przejazdu kolejowego szlaban właśnie się zamykał, a po chwili dojechała do nas ciężarówka, która po otwarciu przejazdu ruszyła wzbijając tumany kurzu. Była już ciemna noc, ale mimo to postanowiłem zatrzymać się przy kościele w Dziergowicach, aby zrobić choć jedną fotkę. Jakoś nie było okazji wcześniej, aby zrobić jakieś zdjęcia podczas tego wyjazdu. Poza tym uważam, że ten obiekt jest jednak dosyć ciekawy pod względem architektonicznym.



Podjęliśmy decyzję, aby do Kędzierzyna wrócić główną drogą tak, aby jazda mogła być równa i stosunkowo szybka. O tej porze szkoda było nam tracić czas na wyboistych i niepewnych przy słabym oświetleniu drogach. Na drodze w lesie między Lubieszowem, a Bierawą po lewej stronie dosyć często słychać było jakiś głośny szelest, a nawet odgłos łamanych gałęzi. Pewnie to było jakieś leśne zwierzątko, ale dziwne było to, że biegło obok nas aż do zabudowań w Bierawie. Dalej najkrótszą drogą udaliśmy się do Starego Koźla. Na ostatniej prostej zauważyliśmy w oddali niebieskie światła. Gdy dojechaliśmy na miejsce, zostaliśmy skierowani przez policjanta na objazd bocznymi dróżkami. Początkowo nie byliśmy zadowoleni z tego faktu, ale w sumie czyjeś nieszczęście przyczyniło się do tego, że odkryliśmy fajny odcinek. W domu pogrzebałem na lokalnych stronach internetowych i niestety okazało się, że przyczyną całego zamieszania było śmiertelne potrącenie rowerzysty... Według dostępnych informacji wynikało też, że kierowca uciekł z miejsca zdarzenia... Tuż przed zjazdem na Brzeźce, postanowiliśmy że pojedziemy przez tą miejscowość, a następnie główną drogą dotarliśmy na Pogorzelec, skąd udałem się do domu. Podobnie jak dzień wcześniej do skrzyżowania w Kłodnicy jechało mi się dobrze, ale później odczuwałem już dosyć silnie efekty nadmiernej temperatury ciała. Na gwałt potrzebuję koszulki...


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.