Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
11.18 km 0.00 km teren
00:35 h 19.17 km/h:
Maks. pr.:29.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Rogi i parkiem... fajowo :-)

Środa, 6 października 2010 · dodano: 06.10.2010 | Komentarze 0

Dziś nie musiałem się nigdzie spieszyć, gdyż wiadomo było, że będę jechał sam. Wyszedłem przed godziną osiemnastą, wyraźnie odczuwając brak pośpiechu i związany z tym luz, który dobrze mnie nastrajał. Człowiek nie może się cały czas przecież śpieszyć...



Obrałem azymut na Rogi i na ulicy Niemcewicza natknąłem się na równie rowerowo zakręconego znajomego :-) Zawsze jak go spotykam i już decydujemy się zamienić kilka zdań, to kończy się to tym, że gadamy i gadamy :-) Tym razem też tak było: rozmawialiśmy pół godziny, dopóty słońce nie zaczęło chylić się ku zachodowi. Trzeba było ruszać, aby wyrobić się z całym wyjazdem za dnia, więc pożegnałem Piotrka i ruszyłem w dalszą drogę. Jechałem bardzo spokojnie nastawiając się raczej na rekreację. Gdy dotarłem do Rogów postanowiłem skorzystać w niedawno odkrytego skrótu, którym dostałem się do głównej drogi. Przy elektrowni zdecydowałem, że wjadę na wał. Chyba jednak nieco przesadziłem z tą rekreacyjną jazdą, bo gdy podjeżdżałem ścieżką pod ów wał miałem zbyt małą prędkość, więc w połączeniu z semi slickami i trawą dało mi to ładny poślizg tylnego koła, po którym wylądowałem na kierownicy :-) Ech... Jakoś wcześniej mi się to nie zdarzało, a ostatnimi czasy to już drugi raz :-) Obrałem dotychczasowy azymut ale spostrzegłem, że na całej długości Odry - widocznej dla mnie z tego miejsca - nie ma żadnego wędkarza. Postanowiłem więc udać się wałem w przeciwną stronę, aby zjechać nad brzeg Odry. Następnie po kilkuset metrach przejechałem na drugą stronę wału, aby po chwili oczekiwania włączyć się do ruchu drogowego. Ulicą jechałem ledwie kilkanaście metrów, po czym odbiłem w niezbyt rozległy park przy liceum.
Po raz kolejny do parku wjechałem przy remontowanym moście Moście Długosza. Od początku wyjazdu z domu jechałem bardzo spokojnie, zagłębiając się w swoje myśli... Parkowa alejka, gdzie było nieco ciemniej niż na otwartej przestrzeni, znacznie ułatwiała taką jazdę. Tak zamyślony zbliżałem się do ślepego zakrętu, aż tu nagle do mojej mózgownicy dotarła informacja, że na pasie drogi po której jechałem, w bardzo bliskiej odległości ode mnie droga ma inny kolor. Szybkie przetwarzanie danych i już impuls, trzymający kartkę z wydrukiem biegnie do mych oczu - to kałuża! Szybka reakcja i hamowanie uratowały mnie przed ubrudzeniem i zamoczeniem :-) Zatrzymałem się do zera, a następnie nieco obróciłem rower by ruszyć dalej, po czym obejrzałem się za siebie: ślad hamowania kończył się akurat na granicy ziemi i kałuży. Uff... :-)
Gdy wjechałem do ostatniej części parku, trzeba było już zapalić lampkę. Wolno, choć energicznie pokonałem ten odcinek wybierając trasę tak, aby jak najdłużej jechać wśród zieleni. Wyjechałem na początku ulicy Chrobrego, udając się do domu swoim ulubionym odcinkiem dojazdowym. Wróciłem bardzo zadowolony - właśnie takiej przejażdżki było mi trzeba :-) Rower, to piękna sprawa...


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.