Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
18.27 km 0.00 km teren
01:11 h 15.44 km/h:
Maks. pr.:30.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

W kozielskim labiryncie :-)

Sobota, 13 listopada 2010 · dodano: 13.11.2010 | Komentarze 0

Scenariusz podobny do dnia wczorajszego... Cóż z tego, że wyłączam budzik na weekend, skoro psiak i tak nie daje mi spokoju? :-) Tym razem postanowiłem jednak stawić większy opór jego uporowi ;-) Na nic się to jednak zdało, bo w pewnym momencie tak mnie rozśmieszył, że wstałem z radością :-) Po powrocie zacząłem obmyślać wyjazd. Niedługi, gdyż plany na cały dzień były dosyć złożone (może w końcu się uda?), a dotlenić się trzeba. Widok za oknem zachęca i zobowiązuje :-)



Pierwszym przystankiem był sklep elektroniczny, gdzie musiałem oddać "piwną" kasę za zakupione przed piętnastoma minutami akumulatorki. O mały włos nie pomyliłbym się i nie wszedłem do położonej obok apteki :-) Powstrzymały mnie tylko i wyłącznie otwierające się w drugą stronę drzwi. Fakt ten spowodował małe otrzeźwienie. No tak - byłem co prawda wczoraj wieczorem z kumplem na piwie, ale przecież wypiłem tylko dwa... ;-) Skierowałem się w stronę PKP, a następnie do Rogów. Było całkiem spokojnie, aż do czasu gdy przy jednym z domków już na końcu osiedla, dosyć ostro zaszczekał na mnie pies. Kolejno zawróciłem w stronę Koźla, a następnie wjechałem na wał na Odrze. Na jego końcu ojciec z córką (jak można domniemywać) starali się puścić latawiec. Dzień nadawał się do tego doskonale, gdyż wiatr czasem wiał dosyć mocno. Pomyślałem także, że całkiem dawno nie jechałem promenadą, a gdy byłem na jej początku wpadło mi jeszcze do głowy, aby zjechać z wału do brzegu i tak też uczyniłem, wracając na chodnik po chwili. Następnym przystankiem był bankomat, a po wizycie tamże udałem się w stronę Rynku, objeżdżając go dosyć pokrętną trasą.
Kolejno udałem się do parku. Nie chciałem na tym etapie kończyć wyjazdu, więc postanowiłem podjechać do Kobylic i tam zawrócić w stronę Koźla. Cały czas kombinowałem też jak i gdzie mógłbym jeszcze pokluczyć. Wracając wpadło mi do głowy, że mógłbym jeszcze przeciąć osiedle na Dębowej i tak też uczyniłem. Gdy tylko wjechałem w pierwszą uliczkę zauważyłem, że przed domem stoi samochód kolegi, więc zwolniłem spoglądając na otwarty garaż. Właściciel samochodu był w środku i zamieniliśmy kilka zdań, po czym udałem się w dalszą drogę. Niebawem byłem już w kolejnej części parku. Gdy doturlałem się do kozielskich zabudowań, począłem układać sobie w głowie mapkę okolicznych uliczek tak, aby podkręcić jeszcze nieco licznik. Podjechałem także do stadionu, a następnie skręciłem na osiedle domków jednorodzinnych, skąd udałem się w stronę domu. Na ostatnim skrzyżowaniu odbiłem jednak w przeciwnym kierunku i przed odstawieniem roweru, pokonałem jeszcze nieco ponad kilometr :-)


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.