Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
5.12 km 0.00 km teren
00:19 h 16.17 km/h:
Maks. pr.:30.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Wyjazd po czosnek ;-)

Sobota, 20 listopada 2010 · dodano: 20.11.2010 | Komentarze 0

Chwilę po tym, jak otworzyłem oczy, począłem liczyć godziny jakie będę miał do dyspozycji dzisiejszego dnia. Plany były konkretne, a wśród nich był też zamiar sporządzenia czeskiej zupy czosnkowej :-) Chciałem więc udać się na bazar i zakupić polski czosnek - ot tak, aby sprawdzić czy zupka wyjdzie inna niż ta, którą robiłem ostatnio z ogólno dostępnego na rynku czosnku. Aura co prawda była nie za ciekawa, ale choć tyle dobrze że deszcz nie padał. Przed wyjściem zrobiłem jeszcze mały wywiad sytuacyjny u Łukasza, który to dziś wspaniałomyślnie zlitował się nad Benkiem ;-)



Do ulicy Chrobrego postanowiłem dojechać osiedlem, a następnie wjechałem do parku. Na całym odcinku trasy było mokro. Jesień już na dobre zaczyna się zadamawiać...
Przed zakupami na bazarku wypytałem właściciela o pochodzenie towaru, a następnie udałem się do bankomatu. Wracając przejechałem ulicą pod prąd, aby było szybciej. Chwilę później czosnek był już w moim rowerowym plecaczku, a ja udałem się w stronę schodków, aby zjeżdżając po nich, pojechać chodnikiem w drogę powrotną.
Przed pierwszym parkowym skrzyżowaniem zdecydowałem, że jeszcze przejadę rundkę alejkami w parku. Dzień nie był sprzyjający dla spacerowiczów, więc było bardzo spokojnie. Pozwoliłem sobie nieco przyśpieszyć, ale po chwil zdałem sobie sprawę z tego, że chyba ubrudziłem spodnie. Oczywiście nie był to problem :-) Zwolniłem jednak, po czym do głowy wpadła mi myśl, że rower działa na mnie jak narkotyk. Czułem się wręcz euforycznie... Te kilka kilometrów jazdy dało mi naprawdę dużo :-)
Popędziłem w kierunku domu normalną trasą. Na miejscu okazało się, że co prawda siodełko i spodnie faktycznie są ubrudzone, ale na szczęście kurtka czysta :-) Tym krótkim wyjazdem zebrałem siły na cały dzień :-)


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.