Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
3.31 km 0.00 km teren
00:10 h 19.86 km/h:
Maks. pr.:34.60 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Zimno... brrr!

Piątek, 26 listopada 2010 · dodano: 26.11.2010 | Komentarze 0

Dziś naszły mnie myśli o końcu sezonu... Co prawda mamy już koniec listopada i tak na dobrą sprawę powinienem cieszyć się z tego, że pogoda tak długo się utrzymywała, ale jednak to załamanie było jakoś bardzo gwałtowne z rowerowego punktu widzenia ;-) Wczesną nocą wyszedłem jeszcze z Benkiem na spacer, a będąc na Niemcewicza, pomyślało mi się o Piotrku - a nuż trafimy na siebie znów? Chyba przywołałem go myślami, gdyż po pięciu minutach moim oczom ukazał się oparty o stopkę rower, stojący na chodniku i jakiś ktoś, podciągający się na bramce - to mógł być tylko Piotr! :-) Pogadaliśmy chwilę na tematy ogólne i rowerowe (mimo że pewnie zionęło ode mnie czosnkiem po zupie), po czym zacząłem zastanawiać się, czy może jednak nie zmienić zdania i nie wybrać się dziś na krótką przejażdżkę. Pozytywna energia Piotrka dała zaczątek moim rozważaniom...



Stojąc z rowerem przed klatką stwierdziłem, że jest jednak zimno. O ile dobrze zapamiętałem, to termometr pokazywał chyba -7 stopni Celsjusza. No nic, jedziemy - jak będę stał, to cieplej na pewno nie będzie ;-) Ruszyłem więc w nieznane, niczym samotny, nocny biker ;-)
Wyjechałem na główną i nieco zygzakowatą trasą skierowałem się do ulicy Chrobrego, skąd już po linii prostej dostałem się na osiedle domków. Pokręciłem się tam trochę i tamże zacząłem łapać nieco zimnego powietrza do gardła. Postanowiłem jednak podjechać jeszcze pod stadion, po czym znów wjechałem między domki. Nieco też byłem już zgrzany, więc następną decyzją był powrót do domu, ponieważ nie chciałem ryzykować tego, że dnia następnego odczuję jakiś spadek formy, czy dobrego samopoczucia i niebawem byłem już na miejscu. Decyzja o wyjeździe była (jak zwykle) trafiona :-) Po szybkiej wizycie w łazience wykończyłem zupkę czosnkową, która bardzo dobrze mnie rozgrzała - tak, tego mi było trzeba! :-)


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.