Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
5.74 km 0.00 km teren
00:30 h 11.48 km/h:
Maks. pr.:24.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Wspaniała współpraca zgranej pary :-)

Wtorek, 21 grudnia 2010 · dodano: 21.12.2010 | Komentarze 0

Będąc po południu na spacerze z Benkiem stwierdziłem, że na zewnątrz jest ciepło. Jak w większości przypadków: szybka decyzja i wyjście :-)



Ulicą Piastowską udałem się na osiedle domków przy PKP. Tamtejsze uliczki częściowo były już rozjeżdżone, choć na tych mniej uczęszczanych wciąż zalegała warstwa śniegu. Gdy już zmierzałem w kierunku domu (choć wcale nie z zamiarem zakończenia jazdy), doszły mnie dziwne dźwięki dochodzące z okolic przedniego koła. Po sprawdzeniu okazało się, że powietrze w oponie ma bardzo niskie ciśnienie. Powrót do domu był więc jednak konieczny, ale z racji niewielkiej odległości zajęło mi to bardzo mało czasu. Tym razem postanowiłem jedynie dopompować koło, choć gdy odstawiałem rower na klatce zauważyłem, iż także linka tylnego hamulca jest uszkodzona. Uporanie się z całością zajęło mi kilkanaście minut.
Przed tym jak dostrzegłem brak powietrza w kole miałem plan, aby dostać się do jednostki wojskowej. Ruszyłem więc w stronę garaży. Tamtejsza wyboista droga była trudniejsza technicznie, podobnie jak ta prowadząca już bezpośrednio do jednostki - pierwsza ze względu na dużą ilość zalegającego śniegu, natomiast druga ze względu na bardzo śliską i wyjeżdżoną nawierzchnię, na której trzeba było uważać dużo bardziej. Na domkach za jednostką było już dużo lepiej i tam jechało się bardzo przyjemnie. Niebawem wyłoniłem się spomiędzy domków w pobliżu stadionu i chodnikiem skierowałem się w stronę parku. Postanowiłem nieco przycisnąć mimo, że wychodzony przez przechodniów śnieg na chodniku był nierówny i dosyć mocno trzęsło. Te niewygody (choć tak na dobrą sprawę kto zwracałby na nie uwagę? :-) ) zostały mi wynagrodzone w parku i w dalszej drodze już w stronę domu. Na nierównym i zaśnieżonym parkowym chodniku spisaliśmy się z Kosią na medal! :-) Moja noga ani razu nie dotknęła podłoża - nawet wtedy, gdy na śliskiej nawierzchni z rowerem niezdolnym do jazdy do przodu, bo zablokowanym przez grudę śniegu, trzeba było stać nieruchomo nawet kilka sekund, odpowiednio balansując. Czułem wtedy, że wraz z rowerem stanowimy jedność, a wspierani jesteśmy przez koordynację, refleks... Tak, tworzyliśmy prawdziwy monolit! W ten sposób pokonaliśmy pewną część parkowej alejki, a także później chodnik przy jednej z ulic już w drodze powrotnej. To coś wspaniałego być trybem tak wspaniałej maszyny :-) Gdy znalazłem się już na nawierzchni bardziej zdatnej do jazdy, ogarnęły mnie wręcz euforyczne odczucia. Do domu pognałem więc bardzo uradowany :-)


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.