Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
6.12 km 0.00 km teren
00:20 h 18.36 km/h:
Maks. pr.:37.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Noworocznie :-)

Sobota, 1 stycznia 2011 · dodano: 01.01.2011 | Komentarze 0

Wczoraj zakończył się wspaniały, jakże pełny sezon rowerowy. Obudziłem się mając w głowie jego wspomnienie, które nastrajało mnie bardzo pozytywnie. Spać poszedłem późno w nocy (wiadoma sprawa), a od samego rana myślałem o wyjeździe na Górę św. Anny. Co prawda chciałem pojechać tam jeszcze w starym roku, ale z różnych względów się to nie udało. Wyszedłem na spacer z Benkiem. Na dworze było zimno i podjąłem decyzję, że jednak dalszy wyjazd nie będzie wskazany. Brałem także pod uwagę względy rodzinne. Tak jakby też ogarnął mnie mały stan podgorączkowy. Po powrocie do domu walnąłem się znów w kimę i wstałem dopiero po południu, nie odczuwając już żadnych negatywnych objawów. Wieczorem podjąłem decyzję o wyjściu na spokojną przebieżkę, inaugurującą Nowy Rok :-)



Gdy czekałem przed klatką na nawigację, minęła mnie sąsiadka u której zauważyłem skrywany uśmiech. Pozytywnie :-) No to ruszamy :-) Cisnąłem Piastowską, aż do skrzyżowania z Chrobrego, za którym nieco zwolniłem. Następnie przemknąłem przez Rynek, a przy stacji PKS chciałem przyuważyć ile jest stopni, ale wyświetlacz akurat pokazywał nasz lokalny czas ;-) Niemniej jednak było dosyć ciepło - na pewno na plusie :-) Szybko wjechałem na asfalt głównej drogi, dojeżdżając do domków. Uliczki między domkami były zaśnieżone i zaczęło też trochę wiać. Po kilku skrzyżowaniach znów byłem na głównej, gdzie znów mogłem jechać szybciej. Minąłem wjazd do parku i zdecydowałem się zawrócić i wjechać do alejki. Między drzewami jechało się spokojnie, ale też w miarę szybko. Następnie asfaltem dojechałem do Gazowej, gdzie znów zaczęło wiać - tym razem dużo mocniej. Jednak dobrze, że nie pojechałem w stronę Rogów, jak pierwotnie zamierzałem uczynić.
Na klatce spojrzałem na napęd. Jeszcze na Gazowej zarejestrowałem jakieś zgrzyty - jak się okazało, coś dostało się między tarczę, a klocki hamulcowe. Ponadto zauważyłem też rdzawy nalot na łańcuchu. Trzeba poważnie zastanowić się nad tym, czy nie odstawić roweru do wiosny... Bardzo tego nie chcę, ale szkoda sprzętu... bardzo mi go szkoda... Bez nuty przesady muszę stwierdzić: tak - jestem rozdarty...


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.