Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
4.94 km 0.00 km teren
00:20 h 14.82 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

No i skopałem przerzutkę...

Sobota, 19 lutego 2011 · dodano: 19.02.2011 | Komentarze 0

Rowerowy cel na dziś, to umyć sprzęt i sprawdzić zębatki z przodu - łańcuch wciąż ociera o wózek przerzutki, gdy znajduje się na najwyższych przełożeniach. Na początek zdjąłem obydwa koła i zabrałem się za mycie. Rower był tak brudny, że musiałem raz wymienić wodę, a nawet dobrze by było, gdybym zrobił to jeszcze raz. Gdy poskładałem go do kupy, zacząłem sprawdzać napęd i coś podkusiło mnie, aby pokręcić przy (sprawnej i wyregulowanej!) tylnej przerzutce. Pech chciał, że nieco tam namieszałem. Nie chcąc spędzić całego dnia przy grzebaniu, wróciłem do domu. Przerzutka była ustawiona jako tako, ale wciąż leżało mi to na wątrobie. Po jakimś czasie postanowiłem się przejechać, aby zobaczyć jak chodzi w rzeczywistości.



Na zewnątrz było nieprzyjemnie zimno i jeszcze będąc w domu wiedziałem, że to będzie krótki przejazd. Było ślisko, ale opony ładnie łapały przyczepność. Jeszcze na osiedlu zacząłem też zmieniać biegi i wydawało się, że będą one wymagały jedynie małej korekty, ale niestety kolejne przejechane metry uświadomiły mi, że będzie inaczej. Przed parkiem przystawałem co chwila, kręcąc śrubą baryłkową i niestety robiłem to na tyle nieskładnie, że nie zmieniało to stanu rzeczy. Przerzutka wciąż działała skrajnie w jedną, bądź w drugą stronę. W końcu postanowiłem dać sobie spokój (bo i większość parku przejechałem co chwilę przystając) i udać się jeszcze do bankomatu. Gdy minąłem urząd miasta, zrobiło się jeszcze bardziej nieprzyjemnie, gdyż zaczęło mocno wiać z przeciwka. W drodze powrotnej, postanowiłem jechać tą samą trasą, chroniąc się nieco przed wiatrem pomiędzy parkowymi drzewami. Kilkadziesiąt metrów przed domem zauważyłem, że licznik nie był wyzerowany... To chyba nie jest mój dzień, jeśli mam oceniać go pod względem technicznym... Wchodząc do domu wiedziałem jednak, że nie zostawię tak tej sprawy - zaraz idę ponownie grzebać przy rowerze...


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.