Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
6.29 km 0.00 km teren
00:18 h 20.97 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:-0.3
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

No żeby nie było, że nie jeżdżę! ;-)

Wtorek, 8 marca 2011 · dodano: 08.03.2011 | Komentarze 0

Od weekendu na uczelni, nie opuściła mnie chęć do działania. Jestem naładowany energią mimo, że tak na dobrą sprawę wciąż jestem w ruchu, nieco zaganiany. W poniedziałek nie było okazji do wyjścia, choć pogoda nadawała się ku temu - jak zresztą od ładnych kilku dni. Poza tym dzień jest już dużo dłuższy i jak wynika z moich obserwacji, dopiero przed osiemnastą rowerowa lampka zaczyna być przydatna. Dziś wiedziałem już jednak, że nie odpuszczę roweru. Co prawda także wróciłem później do domu, ale poweekendowa energia wciąż dawała o sobie znać. Chciałem wyjść choć na chwilę. Poza tym na blogowym rocznym wykresie nie widać, że rozpocząłem nowy rowerowy miesiąc ;-) Dla statystyki odnotuję jeszcze, że o godzinie 21:25 byłem gotowy do jazdy ;-)



Na głównej nieco zdeprymował mnie wiatr, lecz dziarsko dokulałem się do pierwszego skrzyżowania i wjechałem na chodnik. Przy Limetce przejechałem na drugą stronę ulicy i przy kolejnym skrzyżowaniu, zjechałem już na asfalt. Po sekundzie dotarłem do skrzyżowania przy kościele, gdzie postanowiłem odbić na Targową. Znów nieco zawiało, ale ja czułem się jak nakręcony samochodzik. Żwawo machałem nóżkami i nie przeszkadzał mi żaden wiatr, a moja jazda przypominała nieco przemieszczanie się małego dziecka na trójkołowym rowerku :-) Czułem się bardzo dobrze, mogąc znów nieco pojeździć - mocno stęskniłem się za rowerowaniem zwłaszcza, że nie dane mi było pojeździć w weekend. Objechałem plac przy PKS'ie, a następnie przejechałem przez Rynek i zakręciłem pętlę przy "Żegludze". Gdy zbliżałem się do niej i rozpędzony pokonywałem skrzyżowania, czułem się bardzo lekko i swobodnie. Rowerek pięknie się prowadził... :-) Dotarłem do sądu i wjechałem na główną, gdzie po raz pierwszy wbiłem najwyższą przerzutkę, odczuwając wcześniej mały niedobór prędkości. Gdy dotarłem do Gazowej, postanowiłem jeszcze objechać plac przy promenadzie. Po powrocie na asfalt troszeczkę odczułem nierówności na drodze - częściowo za sprawą maksymalnie napompowanego tylnego koła, które w takim stanie wróciło do mnie z serwisu. Na Piastowskiej podjąłem decyzję, że zahaczę jeszcze o osiedle domków przy PKP. Dotarłem tam szybkim tempem, a wyjeżdżając spomiędzy tamtejszych zabudowań, zacząłem kierować się już powoli w stronę domu. Gdy do niego dotarłem, czułem jeszcze mały niedosyt jazdy, ale nie była to już pora na kontynuowanie wyjazdu. Mam jednak rowerowe plany na dzień jutrzejszy... ;-)


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.