Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
10.10 km 0.00 km teren
00:21 h 28.86 km/h:
Maks. pr.:36.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Cykloza jak nie wiem co! ;-)

Środa, 6 kwietnia 2011 · dodano: 06.04.2011 | Komentarze 0

Dziś po południu załapałem lenia. Próbowałem co prawda zabrać się za jakąś bardziej konkretną robotę ale czułem, że po prostu dziś mi się nie chce. Wieczorem jednak coś porobiłem, wybierając bardziej przyjemne i bliższe zainteresowaniom obowiązki ;-) Muszę też jednak stwierdzić, że od powrotu do domu, co jakiś czas myślałem o rowerze. Wiedziałem od początku, że wyjdę na pewno późnym wieczorem, ale gdy do świadomości doszła jeszcze myśl, że już nic konkretnego dziś w domu nie zrobię, nie było już na co czekać :-) Miałem zamiar znów przemierzyć trochę asfaltu.



Do sprintu rozpędziłem się na Piastowskiej, przemykając przez skrzyżowanie z Chrobrego na pełnej prędkości. Do Rynku towarzyszył mi natomiast miły dla ucha szum opon, pracujących na asfalcie :-) Przed skrzyżowaniem do Kobylic, zaliczyłem kilka dziur w jezdni, klnąc pod nosem. Aby dostać się na obwodnicę, musiałem pokonać barierkę, ale był to dopiero pierwszy schodek, bo niestety dopadł mnie wiatr, wiejący od frontu i lewej strony. Mimo wszystko, starałem się utrzymać dobre tempo. Zostałem jednak zwolniony przez samochody przed rondem, więc za skrzyżowaniem, znów musiałem się rozpędzać. Niestety dynamikę w dużym stopniu osłabiał przeciwny wiatr. W połowie ulicy Wyspiańskiego, na której się znajdowałem, postanowiłem się zatrzymać. Ruszyłem ponownie, gdy minął mnie pierwszy samochód i z nowymi siłami, znów podjąłem walkę z wiatrem. Za światłami było nieco lepiej, ale mimo to wciąż spoglądałem na licznik, w obawie przed utrzymaniem średniej. W Koźlu moje tempo jednak spadło. To jeszcze nie mój czas na długie asfaltowe maratony, ale mam nadzieję że w tym roku osiągnę zadowalający mnie pułap. Wczoraj pomyślałem sobie, że fajnie byłoby odbudować power sprzed lat...
I znów pozytywnie zziajany ;-)


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.