Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
15.21 km 0.00 km teren
00:40 h 22.82 km/h:
Maks. pr.:41.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Stobrawski Park Krajobrazowy, dzień 1

Piątek, 29 kwietnia 2011 · dodano: 01.05.2011 | Komentarze 0

Dziś w pracy byłem sam i miałem lekkie ciśnienie, aby wyjść z niej o czasie, bo przecież musieliśmy zdążyć na pociąg. Zresztą nawet nie o to chodziło - po prostu chcieliśmy wyjechać jak najszybciej. Mury biurowca opuściłem zgodnie z planem, ale jeszcze w drodze do Ani gadałem przez telefon.


Gdy już do byłem na miejscu, sprawnie zebraliśmy się na stację, na której panowało małe zamieszanie, gdyż na peronie nie pokazywali naszego pociągu. Niemniej jednak w końcu wjechał trochę opóźniony i załadowaliśmy się do niego ochoczo :-) Podróż przebiegała spokojnie, ale z czasem coś gryzącego zaczęło unosić się w powietrzu. Pani konduktor poinformowała nas, że nastąpiła jakaś awaria i poleciła, abyśmy przeszli wgłąb pociągu. Oczywiście w głowach nam się nie mieściło to, abyśmy mogli zostawić rowery, więc nie ruszyliśmy się z miejsc. Mimo wszystko byliśmy w bardzo pozytywnych nastrojach :-)
Na stacji w Opolu przebiliśmy się przez tłum i już na rowerach ruszyliśmy dalej. Przez miasto jechało się przyjemnie, ale już na wylocie zostaliśmy obtrąbieni przez TIR'a, któremu przeszkadzało to, że nie jechaliśmy wytyczoną obok ścieżką rowerową. Na moje oko to był zwykły chodnik... Po chwili znów spokojnie jechaliśmy dalej. Już na tym etapie zacząłem rozglądać się na boki. Dzień był ładny, a ja obserwowałem otoczenie. Na krótko przed metą oddaliłem się od Ani, a w międzyczasie zaczęło kropić.
Na miejscu zauważyliśmy, iż nasze bidony śmierdzą tym gryzącym "czymś" z pociągu. Ciekawe co to było... Poczęliśmy instalować się w domu, a tymczasem zaczęło padać - nici więc z dzisiejszego wyjazdu. Później siedząc na tarasie wypatrzyliśmy tęczę :-)

-


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.