Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
30.19 km 0.00 km teren
01:41 h 17.93 km/h:
Maks. pr.:44.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Z balastem... ;-) a nawet z dwoma ;-) :-)

Czwartek, 12 maja 2011 · dodano: 12.05.2011 | Komentarze 0

Od wczoraj byliśmy z Anią umówieni na wyjazd. Nawet ja jakoś nastawiony byłem, więc nie kwękałem za bardzo ;-) Po pracy od razu pojechałem do domu, a następnie na miejsce zbiórki :-)



Jechałem sobie spokojnym i nieśpiesznym tempem - jeśli tak będziemy jechali razem, to będzie OK. Na rowerze nie czuć było panującego gorąca, mimo iż na wiacie pokazywało dziś 29,2 stopni. Pod koniec drogi rowerowej zauważyłem jadącą Anię. Znów jakoś się zgraliśmy ;-) Gdy wjechaliśmy na polną drogę, znów na naszej drodze znalazł się bażant! Po raz trzeci! Najpewniej ten sam! Jechaliśmy dalej, a po czasie nieco przyśpieszyłem, oddalając się trochę i jak na złość, akurat dziś napotkaliśmy dwa psy, wyprowadzone na spacer :-) To były chyba gorsze chwile dla jednego z nas... ;-) Z drugiej strony rzeczki, pozwoliłem sobie urwać się jeszcze bardziej, czekając na Anię na skraju lasku. W chwilę później przeprawiliśmy się po kamieniach na drugi brzeg. Jeszcze bodaj rok temu w tym miejscu normalnie płynęła woda i położonych było tylko kilka kamieni (pamiętam, jak Kośkę na rękach niosłem ;-) ), a teraz jest całkowicie zasypane. Szkoda. Pokręciliśmy się tam kilka minut i udaliśmy się w kierunku Kuźniczek.



Na moście na Kanale spotkałem swoje dwie wielbicielki, ale niestety szczegółów zdradzić zbytnio nie mogę ;-) Napiszę tylko, że równym tempem pognaliśmy z Anią przez Lenartowice, po czym skręciliśmy na Biały Ług, gdzie minęliśmy pana z psem. Siedząc na ściętych i przeznaczonych do wywozu pniach zauważyliśmy, iż ów jegomość wyszedł do lasu z psem, a wrócił z sarną ;-) Zdziwieni tym faktem, po kilkuminutowym postoju, ruszyliśmy w dalszą drogę, kierując się ku leśnemu skrótowi na Azotach.



Gdy dotarliśmy do Starego Koźla, jak zwykle odbiliśmy na szlak, na którym dziś panował jakiś wzmożony ruch :-) Pod koniec postanowiliśmy sprawdzić jeszcze jedną odnogę, która - jak się okazało - kończyła się w polu. Mimo to pewną atrakcją tamże, były kąpiące się w rzeczce trzy kaczki :-) Z czasem zauważyliśmy zbierające się granatowe chmury, więc ruszyliśmy w dalszą drogę, rozstając się jak zwykle na Gliwickiej. Swoim tempem ruszyłem w drogę powrotną do domu.
Podczas jazdy na drodze rowerowej, w głowie zaczęły zbierać mi się myśli o namiocie. Nieco się zamyśliłem, aż nagle - Piotrek! No i znowu się napatoczyliśmy na siebie! :-) Tak więc cała droga powrotna do domu, upłynęła na gadaniu, a prawdę powiedziawszy, to gadaliśmy na piotrkowej klatce aż do nocy :-)


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.