Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
28.28 km 0.00 km teren
01:04 h 26.51 km/h:
Maks. pr.:49.20 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Kupić?

Piątek, 20 maja 2011 · dodano: 20.05.2011 | Komentarze 0

Cały dzień pod znakiem zakupu roweru. Jutro planowany wyjazd, oglądanie, może kupno... Prawdę powiedziawszy, to i tak w kropce jestem - nie wiem, czy kupować, czy składać od zera. Rozważania rozważaniami, a rower i tak przecież trzeba zaliczyć ;-)



Za Koźle wyjechałem najkrótszą drogą, a przy jednostce wojskowej zablokowałem amortyzator. Trzeba sprawdzić, jak jedzie się bez niego. Może a nuż w rowerze wyprawowym okaże się on zbędny? Dzień nie przypominał już tego, jakim był w godzinach dopopołudniowych - niebo było zachmurzone, temperatura spadła i chyba w nocy będzie padać. Gdy doturlałem się do Większyc, postanowiłem jednak nie jechać na rondzie prosto, tylko odbić w kierunku Opola. Fajnie się rozpędziłem, mknąc 40 km/h. Początkowo zamierzałem zjechać z asfaltu zaraz za przejazdem, ale jechało mi się tak fajnie, że postanowiłem przedłużyć tą jazdę aż do Komorna. Pod wzniesienie także podjechałem czterdziestką - bomba! :-) Pociągnąłem jeszcze sprintem dłuższy kawałek, zwalniając dopiero przed zabudowaniami. Po wykonaniu zwrotu, na drodze między polami dopadł mnie jednak cholerny wiatr. Zrzuciłem na średnią przerzutkę i starałem jechać ile się dało. Obserwowałem też pracę roweru i nie zauważyłem większych zmian w jego zachowaniu, podczas jazdy z wyłączonym amorem. Gorzej jednak, gdy wpada się na nierówność niespodziewanie - wtedy amortyzator dużo daje.
Niebawem dotarłem do skrótu na Łężce, gdzie znów zaczęło wiać. Jadąc tą drogą uznałem nawet, że ten odcinek jakoś mi się dłużył. Może dlatego, że byłem zamyślony? Do Bytkowa dotarłem pięknie depcząc na pedały :-) Opony bardzo ładnie pracowały na asfalcie, a ja wciąż byłem zamyślony... Podjazd pokonałem bez problemów, a następnie między polami na wzniesieniu ustanowiłem MXS wyjazdu - ale czad! :-) Do Reńskiej Wsi dojechałem skrótem między polami, a gdy już tam byłem jakaś mucha tak skutecznie zaatakowała mnie w oko, że aż musiałem się zatrzymać.
Do Koźla (nie za sprawą muchy ;-) ), jechałem już nieco spokojniej. Powziąłem także decyzję, aby objechać Dębową. Alejką naokoło jeziora przejechałem sprawnie i szybko, mijając co jakiś czas wędkarzy, czy też ludzi na spacerze. Postanowiłem też odbić na wyboistą polną drogę, aby i tam sprawdzić, jak będzie zachowywał się sztywny rower. Było OK :-) Dalej parkiem udałem się do domu.
Może faktycznie amor w rowerze wyprawowym, to zbędny gadżet? Tak sugerują mi wszystkie głosy na necie... Muszę jeszcze to przemyśleć. Ciekawe, czy jutro rower kupię... ;-)


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.