Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
65.81 km 0.00 km teren
03:34 h 18.45 km/h:
Maks. pr.:39.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Z Antkiem na przegląd

Wtorek, 14 czerwca 2011 · dodano: 14.06.2011 | Komentarze 0

Wczoraj pomyślałem sobie, że chyba nadszedł czas, aby udać się z Antkiem na przegląd serwisowy. Rano wcześniej się obudziłem. Od razu do głowy wpadła mi myśl o pięknym Antku, serce szybciej zabiło i już spania nie było... :-) Zacząłem przysypiać dopiero po budziku, jak już trzeba było wstawać. Za oknem słońce zaczynało już ładnie, porannie świecić i niebawem byłem już w drodze do pracy.



Antoś znów wzbudził zainteresowanie części załogi, ponieważ po raz pierwszy pojawiłem się tam z czterema sakwami :-) W ciągu dnia zadzwoniłem do sklepu i już było jasne, że wyjazd do Gliwic nie odsunie się w czasie.
Dokręcanie Antka zajęło piętnaście minut. Następnie śmignęliśmy na miasto, aby coś skonsumować :-) Ano tak! Zapomniałbym :-) Do Gliwic pojechała ze mną Pszczoła i Ania ;-) Na Rynku było pełno ludzi, więc siedliśmy w pierwszym wypatrzonym przez nas, nieco spokojniejszym miejscu. Po chwili Ania dojrzała koleżankę z pracy, a ja ciekawe ogłoszenie ;-)



Jako że czas nas trochę gonił, ruszyliśmy przed siebie i po kilku dłuższych chwilach, zdołaliśmy wydostać się z Gliwic. Udało nam się ułożyć naprawdę fajną trasę: jechaliśmy bocznymi drogami, lub też gruntowymi, aby za chwilę mijać chaszcze na ścieżce, czy wjeżdżać na strome torowisko :-) Niestety popołudniowa aura dodatkowo nas popędzała - dzień już jakby stracił na świeżości. Ja wyluzowałem dopiero, gdy wjechaliśmy w las przed Pławniowicami. Pomogła mi też w tym sarna, która przebiegła nam przez drogę :-) Nad jeziorem nawet się nie zatrzymywaliśmy. Mam nadzieję, że jeszcze będzie okazja, aby wybrać się tu tego lata :-)



Wyjeżdżając z Pławniowic, zaczęliśmy rozmawiać o budowaniu formy na rowerze, a później już mogliśmy znów cieszyć się urokiem asfaltowej, leśnej drogi do Rudzińca - to naprawdę ładny odcinek :-) Trzeba przyznać, że w ogóle trasa z Kędzierzyna do Pławniowic jest w ogóle całkiem fajna :-) Nieco przyśpieszyłem i oddaliłem się od Ani. Słońce powoli zaczynało już zachodzić, a zachód był przepiękny tego dnia! Chyba był to jeden z piękniejszych zachodów słońca, jakie widziałem w życiu... Poczekałem na Anię, po czym fajnym skrótem ominęliśmy Ujazd, wjeżdżając bezpośrednio na drogę do Sławięcic.
Główną drogą jechaliśmy tylko tyle, na ile to było konieczne. Nawet już w Kędzierzynie odbiliśmy na Piasty, aby zahaczyć później o jeden i drugi park :-) Następnie przemknęliśmy przez stację, po czym już każde z nas pojechało w swoją stronę :-)
Szkoda, że akurat dziś czas nas gonił. Biorąc pod uwagę bliskość aglomeracji, trasa była doprawdy przednia...


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.