Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Czechy 2011, dzień 4

Środa, 27 lipca 2011 · dodano: 14.08.2011 | Komentarze 0

godzina 11:15

Wczoraj mogłem śmiało jechać jeszcze z godzinę. W nocy się rozpadało i z minimalnymi - praktycznie żadnymi - przerwami, padało aż do rana. Dlatego też zebrałem się dopiero o 10, aby wyruszyć po pół godzinie pakowania manatków. Nie ujechałem wiele, gdyż praktycznie od razu zaczęło padać. Pocieszeniem były natomiast widoki: jechałem w bardzo ładnym lesie, z którego rozpościerały się przednie widoki na okolicę. Poranek też nie był zresztą zły. Mimo, że aura nieciekawa, to jednak wzgórza na których się znajdowałem, były bardzo urokliwe, z racji unoszącej się poranno-deszczowej mgiełki. Dodatkowo mojemu odjazdowi stamtąd, towarzyszył dźwięk jakiegoś jastrzębia, czy innego ptactwa łownego (tu trzeba by się znać, żeby stwierdzić co to dokładnie było ;-) ). Ów dźwięk pojawił się znowu kilkukrotnie, gdy zjeżdżałem z leśnego wzgórza. Praktycznie w tym samym czasie odwróciłem głowę w przeciwną stronę, ab ku swojemu zaskoczeniu ujrzeć skaczące w zbożu dwie młode sarny. Wyglądało to tak, jakby w tym zbożu pływały :-) Co do saren, to wczoraj natknąłem się na zagrodę pełną tych zwierząt. Znajdowały się tam także kozy, które też wyglądały, jakby były nie udomowione.



Po kilku kilometrach dzisiejszej jazdy, złapała mnie niezła mżawka. Dodatkowo jezdnia była już na tyle mokra, że wzbijana przez opony woda, chlapała na buty i mnie po twarzy tak, że momentami musiałem jechać z przymrużonymi oczami. Aktualnie siedzę na przystanku, popijając kawę. Cały czas pada. Mam nadzieję, że mimo to zrealizuję dziś kolejny cel, czyli wizytę w Pradze. Przed wyruszeniem w dalszą drogę, muszę jeszcze zmienić przemoczone skarpetki.
Kategoria WYPRAWY



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.