Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Czechy 2011, dzień 5

Czwartek, 28 lipca 2011 · dodano: 14.08.2011 | Komentarze 0

godzina 17:00

Jestem około 30 km od Pilzna - bram piwnego raju :-) Dzisiejsze miejsce noclegowe, okazało się być wyśmienite. Pozwoliłem sobie na godzinne zbieranie manatków tak, aby przy okazji porządnie wysuszyć namiot. Od rana była piękna pogoda. Także Antek po nocy nie nosił śladu wilgoci. Tak się też składało, że rezydowałem chyba na trasie przelotu samolotów, bo co jakiś czas latały mi one nisko nad głową. Jeden z nich wybudził mnie nawet nad ranem ze snu. Musiał lecieć naprawdę nisko. Muszę też zauważyć, że po terenie Czech lata wręcz bardzo dużo różnego typu samolotów. Póki co, to widziałem je chyba codziennie - zwłaszcza małe. Gdy wyszedłem z namiotu, obudzony owym samolotem, zauważyłem w oddali małą sarnę, skaczącą w pszenicy. Poza tym, to całą noc jakieś zwierzę wydawało dziwne dźwięki. Podejrzewam, że był to jakiś nielot, ale w tej chwili nie potrafię stwierdzić, co to mogło być.



Gdy dotarłem do miejscowości Karlstejn, udałem się praktycznie od razu na zamkowy szczyt. Trzeba przyznać, że jest to dość stromy podjazd, na którym w dodatku obowiązuje zakaz jazdy rowerem. Do pewnego momentu nie bardzo mnie to interesowało. Dreptać postanowiłem dopiero przed samym podejściem pod zamek i muszę przyznać, że było to dosyć męczące. Nie na tyle jednak, abym z obciążonym rowerem nie wyprzedzał innych piechurów :-) Sam zamek co prawda bardzo ładny i bardzo malowniczo położony, ale jednak w moim odczuciu, jest tam trochę zbyt tłoczno. No cóż... To jeden z najbardziej rozsławionych czeskich zamków. Nie zabawiłem tam zbyt długo, udając się w stronę Konepruskych Jeskyn, gdzie co prawda nie zamierzałem wchodzić, ale chciałem pstryknąć fotkę owego - wzorowanego na holywoodzkim - napisu. Gdy tam zmierzałem zauważyłem, że kieruję się w stronę frontu burzowego. Co prawda był on nieco dalej, ale i tak dopadł mnie lekki deszczyk. Postanowiłem przeczekać go na przystanku w najbliższej miejscowości. Pech chciał, że akurat wiata była zajęta, przez dwoje górskich piechurów. W mgnieniu oka podjąłem decyzję o dalszej jeździe. Niestety na moje nieszczęście, dosłownie w dwie sekundy później strasznie się rozpadało. Dodatkowo pojawiły się grzmoty. Chciałem jak najszybciej dostać się do kolejnych zabudowań i gnałem z góry niczym wicher. To był naprawdę szaleńczy zjazd. Deszcz lał tak solidnie, że po kilkunastu sekundach byłem przemoczony do cna. Gdy w końcu zauważyłem jakąś wiatę przy skrzyżowaniu zacząłem hamować, lecz mokre klocki, felgi, oraz nadmierna prędkość spowodowały, że zatrzymałem się już na poboczu, lądując przednim kołem w kilkucentymetrowej kałuży. Na szczęście w kilka chwil później, byłem już pod maluśkim zadaszeniem. Deszcz wciąż ostro zacinał, a mi zrobiło się zimno. Po kilku minutach oczekiwania, postanowiłem zjechać do położonej nieco niżej wiaty przystanku. Tam wysuszyłem się nieco, przebrałem i przeczekałem burzę. Trwało to jakąś godzinę, czy półtorej. Po wszystkim, zrobiła się znowu śliczna pogoda. No tak. Jak to w górach :-) Gdy dotarłem do Koneprus okazało się, że wjazd pod jaskinie rowerem jest teoretycznie ( ;-) ) niemożliwy. Bez żalu udałem się więc w stronę Pilzna. Droga była co prawda przyjemna, słoneczna, z kilkoma ładnymi widokami, ale jednak trzeba przyznać, że trochę nużąca.














Aktualnie znajduję się za miejscowością Myto, którą przejechałem bez żadnych opłat ;-) Zbliża się 17:30. Wyruszam. Na dziś w planach nocleg w Pilźnie, a jutro wizyta u przyjaciół od boskiej ambrozji :-)
Kategoria WYPRAWY



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.