Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
100.03 km 0.00 km teren
05:39 h 17.70 km/h:
Maks. pr.:49.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Czechy 2011, dzień 5

Czwartek, 28 lipca 2011 · dodano: 14.08.2011 | Komentarze 0



godzina 22:21

Nie ujechałem za dużo, bo już po kilku minutach zaczął padać deszcz. Za znakiem informującym o końcu miejscowości Holoubkov, zdecydowałem się przeczekać opady pod wiatą, którą minąłem kilkanaście metrów wcześniej. To była bardzo dobra decyzja, bo chwilę później rozpadało się na dobre. Tym razem minęło pół godziny, zanim wyruszyłem ponownie. Jako, że dziś już raz się przebierałem, musiałem uważać, aby nie wjechać w koleiny z wodą. Nie chciałem ponownie się zamoczyć. Za miejscowością Rokycany, postanowiłem odbić na drogę rowerową i był to słuszny wybór. Jechałem prostą i równą, asfaltową drogą, o szerokości około trzech metrów, pośród ciszy i ładnych widoczków, z dala od samochodowego zgiełku. Jak to jednak w życiu bywa, gdy tylko głośno pochwaliłem ów trakt, zamienił się on w kamienistą, nieutwardzoną drogę. Dodatkowo przede mną był podjazd. Gdy go pokonywałem, ostre kamienie uciekające spod tylnego koła sprawiały, iż rzucało rowerem. Mimo wszystko wciąż cieszyłem się jazdą. Zwłaszcza, iż na szczycie rozpościerał się ładny widok. Niebawem też dotarłem do miejscowości Ejpovice, gdzie bardzo szybko znalazłem ubytovnę (a raczej penzion). Po bardzo krótkiej negocjacji, sprzedano mi nocleg, za 200 Kc, co jest równowartością nieco ponad 30 polskich złotych. Jak na standard pomieszczenia, to te 200 Kc, to żadna cena. Były w nim trzy łóżka, telewizor, czajnik, natrysk i pełne umeblowanie. Do tego wszystko zadbane i bardzo czyste, co sam sprawdzałem. Doprawdy szacunek dla gospodarzy. Brakowało tylko jednego...



W kilka minut później, wyjechałem ogołoconym z sakw Antkiem (oj, jak kierownica lata! ;-) ) na poszukiwanie potravin, lub choćby stacji paliw. Pokonaliśmy w tym celu chyba ponad 10 km, ale ostatecznie udało się :-) Przy okazji opędzlowałem jeszcze białego Magnuma, który był niejako nagrodą za dotychczasową jazdę :-) W drodze powrotnej, towarzyszył mi balon (ci Czesi chyba faktycznie mają fioła na punkcie latania), a już na krótko przed zjazdem z głównej drogi, mogłem podziwiać przepiękny (i tu bez przesady) zachód słońca. W każdej sekundzie widać było, jak słońce opada w dół. Dla takich chwil warto żyć i być dobrym człowiekiem. Ogarnęła mnie chwila refleksji, poczułem wewnętrzną siłę... Walczyć i iść do przodu. Chyba pierwszy etap nauki za mną... Ruszyłem dalej, niebawem skręcając w stronę swego przystanku i wracając poniekąd do realnego życia.
Oczywiście gdy wróciłem do pokoju, cały misterny plan uporządkowania sakw i przepakowania się legł w gruzach :-) Pierwsza puszka syknęła... (niestety butelkowego na stacji nie było ;-) ) Przy piwie zacząłem szukać, gdzie to w Pilźnie znajduje się Browar Prazdroj, oraz zrobiłem bardzo małe pranie ;-) Nie obyło się oczywiście bez akompaniamentu czeskiej TV ;-)
Jutro rano atak na browar, a następnie wizyta w centrum (może jakiś czeski obiad z piwkiem? ;-) ) i lecimy z Antkiem w kierunku Czeskich Budziejowic :-) Póki co jest za dziesięć jedenasta. Jeśli mi się zechce, uporządkuję sakwy dziś, a jeśli nie, to jutro przed wyjazdem, albo... może i wcale? ;-)

PODSUMOWANIE:
DST: 100,03 km AVS: 17,7 km/h TM: 5:38:45 MXS: 49,6 km/h
Kategoria WYPRAWY



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.