Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Czechy 2011, dzień 7

Sobota, 30 lipca 2011 · dodano: 14.08.2011 | Komentarze 0

godzina 14:16

Pisząc ten tekst, pochylam się w nieco za niskim przystanku w miejscowości Visnova, a za podkładkę robi Antkowe siodełko :-) Mniej więcej od godziny padał deszcz, ale był on nawet pomocny, bo jechało się bardziej rześko. Dopiero teraz jego intensywność zwiększyła się na tyle, że postanowiłem się zatrzymać. Wcześniej miałem nieco większy i bardziej wymagający przystanek. Droga po której jechałem, nagle urwała się z powodu remontu, bez możliwości objechania ogrodzenia - z jednej strony był staw, a z drugiej rzeczka. Te ciecie nawet żadnego znaku nie dały odpowiednio wcześniej! Co z tego, że pięćdziesiąt metrów wcześniej, postawili zakaz wjazdu?!? Zerknąłem na nawigację i zobaczyłem, że mogę objechać to miejsce polną drogą. Na jej początku, zatrzymali samochód Czesi, którzy wyprzedzali mnie kilka minut wcześniej. Oni mieli kanapki, a ja rower ;-) Niestety jak się okazało, droga była drogą tylko do pewnego momentu. Później zaczęły się chaszcze, przez które musieliśmy się z Antkiem przedzierać. Doszło nawet do tego, że musiałem odpiąć wszystkie sakwy, wziąć Antka na grzbiet i pokonać odcinek 100-150 m, nosząc wszystko na raty, to przez owe pokrzywy i inne zielska, a na końcu przez pole kukurydzy. Na szczęście obyło się bez większych strat, bo mowa tu jedynie o dużej stracie czasowej. To, że zostałem poparzony przez pokrzywy, wyjdzie mi pewnie jeszcze na dobre ;-)
Kategoria WYPRAWY



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.