Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
19.21 km 0.00 km teren
01:09 h 16.70 km/h:
Maks. pr.:36.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Pełna chata, cz. 2 ;-)

Sobota, 20 sierpnia 2011 · dodano: 21.08.2011 | Komentarze 0

Rano trochę pozamulaliśmy i poszwędaliśmy się po domu i okolicy. Generalnie ogólnie nie robiliśmy nic konkretnego :-) W końcu jednak zebraliśmy się do krótkiego, ale jednak wyjazdu :-)
Podczas tego wyjazdu, aparat dzierżyła Ania :-)


Pogoda była przednia :-) W Świerklach zrobiliśmy małe zakupy i już nas nie było! Szlak był nasz! :-) Kierując się mapą i nawigacją, postanowiliśmy udać się nad Balaton :-) Co prawda był to Ani pomysł, ale i mnie się spodobał, więc go podchwyciłem. Czyli, że teraz to był taki nasz wspólny pomysł ;-)
Początkowo skręciliśmy w złą drogę licząc na to, że wskazania mapy są prawidłowe. Musieliśmy jednak z niej zawrócić, bo w lesie, zrobiła się ona nieprzyjemna, gdyż leżało na niej brzydko pachnące "coś", którym to kiedyś wysmarowałem Kośkę na Azotach. Mam traumę do dziś ;-) Okolice były jednak bardzo fajne. Jeziorko i obok jeziorko :-) Zatrzymaliśmy się więc, aby poobserwować otoczenie, a ja nawet wjechałem nieco wgłąb, aby sprawdzić jaka to polanka kryje się za zadrzewieniem.



Niebawem dotarliśmy też do celu naszego wyjazdu, czyli Balatonu :-) Fajnie tam było (i ten piękny dzień!), ale większość akwenu była jednak odgrodzona. Jako że za wodą nie przepadam za bardzo, nie żałowałem nawet, że stamtąd odjeżdżamy. Moim żywiołem jest przecież droga! :-)



A była ona bardzo fajna :-) Jechaliśmy bowiem położoną obok lasu, szeroką, asfaltową ścieżką rowerową. Szybko dotarliśmy więc do Kup, a stamtąd odbiliśmy w las, na trakt który prowadził już do Surowiny. Gdy już z niego wyjechaliśmy, zatrzymaliśmy się jeszcze na kilka chwil na skraju pola, aż nagle zauważyliśmy przebiegającego w oddali, dorodnego jelenia!
Mimo, że krotki, to był bardzo fajny przejazd :-)
A tak w ogóle, to dziś minął rok, od zdobycia Balatonu - tego prawdziwego...


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.