Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
15.46 km 0.00 km teren
00:41 h 22.62 km/h:
Maks. pr.:33.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Czyżby koniec lata?

Środa, 7 września 2011 · dodano: 07.09.2011 | Komentarze 0

Rano byłem ciekaw, jaką dziś pogodę zaserwuje nam dzień. Obserwowałem niebo, idąc na zakupy. Chciałem jechać rowerem i miałem nadzieję, że po pracy pogoda nie zmieni się nadto i nie ulegnie radykalnemu pogorszeniu.



Z początku jechało mi się ot tak sobie, fajnym lekkim tempem, ale już po kilku chwilach nabrałem żywiołu :-) Gdy na Wyspie wyjechałem zza węgła zauważyłem, że na pasie stoją niebiescy i filują na przejeżdżających. Mnie także zlustrowali, ale się tak łatwo nie dałem ;-) Widziałem też, że za mną z mostu wjechał autobus, więc żeby płynnie wjechać na pas, musiałem mocno przyspieszyć. To dało mi kopa, do dalszej aktywnej jazdy :-) Pędziłem do tego stopnia, że autobus wyprzedził mnie dopiero za mostem, gdy zwolniłem aby wjechać na drogę rowerową. Z jednego z okien pomachała mi jakaś dziewucha. No ładnie... :-) Na końcu pierwszej prostej widziałem jeszcze, jak ów autobus dojeżdżał do skrzyżowania w Kłodnicy. Nie miałem więc szans na to, aby zjechać przed nim z drogi rowerowej. Śmigałem jednak dziarsko, bo cała ta akcja z depnięciem na Wyspie, nieco mnie rozbuchała :-) Gdy dojechałem do ulicy, okazało się, że jestem przed autobusem! O nie! Teraz, to ja się tak łatwo wyprzedzić nie dam! :-) Na rondzie ośmieszyłem jeszcze jednego niezdecydowanego kierowcę (bo to pierwszy raz? ;-) a czy ostatni?) i popędziłem dalej :-) Autobus wyprzedził mnie dopiero na Kozielskiej. Gdy poderwałem wzrok zobaczyłem, że macha mi ponownie ta sama dziewczyna! Hahaha :-) Roześmiałem się krótko na głos. Nieźle, nieźle... :-) Nie poznałem w niej żadnej znajomej... Tak więc aż do zjazdu z głównej miałem zająca, którego ostatecznie nie udało mi się dogonić. Czy wyjeżdżając z wysepki wymusił pierwszeństwo innemu kierowcy, by nie mieć już ze mną więcej styczności? ;-) Na krótko przed dojechaniem na miejsce, zostałem jeszcze utemperowany przez swoją przełożoną, która wyprzedziła mnie samochodem ;-) Dzisiejszy dojazd był jeszcze bardziej dynamiczny, niż wczoraj. Średnia wyniosła 24.5 km/h i trzeba przyznać, że faktycznie miałem dziś pozytywnego powera! :-)
Mimo moich nadziei, pogoda w ciągu dnia jednak się zrypała. Gdy wychodziłem z pracy, akurat zaczęło kropić, a po kilkunastu metrach jazdy całkiem zaczęło lać. Początkowo trochę mnie to zdemotywowało, ale już na końcu Towarowej zaczęło mi się podobać :-) Deptałem twardo na tyle, że momentalnie przemoczyłem buty. Przemknęło mi przez myśl, że pewnie lepiej będzie na drodze rowerowej. Kto by pomyślał! Miałem rację: tamtejsza nierówna nawierzchnia nie sprzyjała nanoszeniu się wody na opony w takim stopniu, jak na asfalcie. W Koźlu pokręciłem się jeszcze trochę po mieście (a trzeba zaznaczyć, że byłem nieźle przemoczony) i zahaczając o park, wróciłem do domu mega uradowany :-) Przed pozostawieniem Antka, spojrzałem jeszcze na niego przez chwilę. Jakoś inaczej wyglądał... Nie był skurzony... Taki czysty. Całkiem inny. Fajny jest ten Antek...


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.