Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
15.56 km 0.00 km teren
00:41 h 22.77 km/h:
Maks. pr.:33.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Między polami i miastami

Czwartek, 15 września 2011 · dodano: 15.09.2011 | Komentarze 0

W środę deszcz padał tylko do ósmej. Szkoda wiec że nie mogłem pojechać do pracy rowerem. Oczywiście nie chciałem odpuszczać dzisiejszej - choćby krótkiej - przejażdżki, ale w ciągu dnia dopadło mnie jakieś gorsze samopoczucie i choć chciałem wieczorem wykręcić choćby pól kilometra, to ostatecznie zlamal mnie sen...
Następnego dnia było już zdecydowanie chłodniej. Mimo to niepocieszony po wczorajszym dniu, postanowiłem znów pojechać do pracy rowerem.



Na początku zastanawiałem się, czy jechać w samej koszulce, ale ostatecznie założyłem zwijaną kurtkę. To był słuszny wybór, bo jednak pęd wiatru ochładzał. Na zakręcie drogi rowerowej założyłem jeszcze opaskę na uszy.
Tuż przed wyjściem z pracy, dostałem telefon od Ani. No jak to? 2:0? To już? Dostałem speeda i zdążyłem jeszcze na połówkę trzeciego seta :-) Mimo słońca na niebie, było średnio ciepło. W drodze powrotnej do domu, postanowiłem wykorzystać zamysł, który pojawił się jeszcze w pracy, to znaczy pojechać zmodyfikowaną przedwczorajszą trasą przez Kuźniczki. Jechało mi się sympatycznie, choć na ścieżce obok działek, napotkałem pierwszą przeszkodę, a mianowicie dwóch pieszych. Za sprawą tego drugiego, zjechałem nieco ze ścieżki, wpadając w słabo widoczną w trawie koleinę. Zachowałem jednak spokój i to uratowało mnie od większych, negatywnych skutków tego zdarzenia. Mentalnie odbiłem to sobie już po kilkunastu metrach, przejeżdżając po dużych kamieniach, lezących w korycie rzeczki, co wymagało dobrej koordynacji :-)
Niebawem byłem już na polnej drodze, prowadzącej do Kłodnicy. Zawsze była ona piaszczysta, ale dziś jechało mi się dużo gorzej. Wcześniejszy plan zakładał jednak właśnie takie proporcje polno-asfaltowe :-) Tak więc, gdy dotarłem do ulicy, mogłem odbić sobie trochę wcześniejsze straty czasowe :-) Śmiało włączyłem się do głównej i w kilka chwil później, byłem na drodze prowadzącej do Koźla :-)


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.