Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
9.67 km 0.00 km teren
00:27 h 21.49 km/h:
Maks. pr.:29.40 km/h
Temperatura:4.7
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Antoś wraca do domku

Środa, 9 listopada 2011 · dodano: 09.11.2011 | Komentarze 0

W pracy odebrałem telefon, że Kośka jest już gotowa do odbioru. Od razu więc po szesnastej, udałem się na miasto, aby ją odebrać. Po załatwieniu formalności (ech ta kasa :P ) ruszyłem w drogę, ale niestety od razu zauważyłem, że tylny hamulec jedynie spowalnia koło, ale na pewno nie hamuje. Przed natychmiastowym powrotem do sklepu powstrzymał mnie jedynie fakt, iż osoba serwisująca rower była już nieobecna. Jutro będę musiał telefonicznie zgłosić zastrzeżenia. W drodze na Pogorzelec, zrobiłem 1.8 km.
Gdy dotarłem do Ani, zaczęliśmy radzić na temat jutrzejszego wyjazdu. Tak nam się to radzenie przedłużyło, że wyszedłem od niej o godzinie dwudziestej pierwszej (stąd i "nocne eskapady" ;-) ) i od razu zostałem miło zaskoczony panującą na zewnątrz temperaturą :-) Już wcześniej żartowałem sobie, że będę wracał przez "Ankę", więc tym bardziej ucieszyłem się, że "przekręcenie" trasy będzie mogło przebiegać w tak fajnych warunkach :-)



Powietrze było rześkie i jechało mi się bardzo fajnie :-) Gdy wyjechałem na obwodnicę, snop światła z lampki, zaczął wyłapywać unoszące się fale mgły. Nawet nie czułem, abym jechał nocą... Było jakoś inaczej. Czułem się zawieszony w ciemnej próżni. Pedałowałem spokojnie i ochoczo, mijając kolejne metry. Niebawem przejechałem rondo i przycisnąłem nieco, jadąc w stronę Kłodnicy. Przy pierwszych zabudowaniach, zauważyłem ścianę mgły, za którą widoczność ograniczała się może do trzydziestu metrów. Nawet wyprzedzające mnie BMW mocno zwolniło. Gdy wbiłem się w tą ścianę, sytuacja poprawiła się znacznie i można było normalnie jechać :-) Skrzyżowanie przejechałem stosunkowo szybko, ale już na prostej przed Koźlem korba zaczęła kręcić się nieco spokojniej i bardziej miarowo. Ot po prostu łykałem sobie dystans, wykorzystując zaletę dwudziesto ośmio calowych kół.
Gdy przejechałem przez drugi most na Odrze, poczułem się jakoś spokojniej. Nie to, żeby jakoś nie pasowała mi wcześniejsza droga. Wynikało to raczej z faktu, że w końcu znalazłem się w miejscu, w którym mogłem sobie dla frajdy pokręcić :-) Tak więc najpierw udałem się na dworzec PKS, aby na wspominanej już na blogu wiacie, sprawdzić temperaturę, a następnie żwawo wykręciłem do Rynku, który objechałem z uśmiechem na twarzy :-) Dalej przejechałem przez osiedle i po kilku kolejnych skrzyżowaniach, znalazłem się na głównej, z której zjechałem przy Urzędzie Miasta, niknąc po czasie pomiędzy parkowymi drzewami. Na asfalcie znalazłem się już na ulicy Chrobrego, ale już po kilkudziesięciu metrach znów odbiłem do parku, tym razem jadąc uliczkami po jego krańcu. Na sam koniec postanowiłem jeszcze przyhaczyć troszkę o osiedle domków i dopiero po tych kilku kwadratowych serpentynach, udałem się w stronę domu :-)
Ten przejazd dostarczył mi dużo pozytywnej energii i wewnętrzny spokój :-) Poza tym muszę wspomnieć, że po południu nieźle zamulałem, a wsiadając na rower byłem bardzo pozytywnie nakręconym i szczęśliwym człowiekiem! Bolączki minęły. Jutro będę mógł śmiało jechać w trasę! :-) Ech ten rowerek...
_
Chyba jednak nie będzie tak źle ;-)


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.