Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
10.50 km 0.00 km teren
00:38 h 16.58 km/h:
Maks. pr.:28.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Zakończenie "sezonu", dzień 2

Piątek, 11 listopada 2011 · dodano: 12.11.2011 | Komentarze 0

No i stało się. Wylazło ze mnie. To znaczy jeszcze wyłaziło... Niestety. Spałem dziś do jedenastej, budząc się cały spocony. Nie było dobrze. Na szczęście znajdowałem się pod troskliwą opieką Ani i już po południu poczułem się na tyle dobrze, że wyszliśmy na krótki przejazd, mimo mroźnej temperatury. Co prawda nie byłem do końca przekonany o tym, czy powinienem, ale... no jakbym mógł nie! Decyzja przypominała te, jakie podejmuje schorowany człowiek, gdy ma decydować o swojej niezależności. Na szczęście ze mną aż tak źle nie było ;-)


Na początek udaliśmy się w odwiedziny do dziadka Antka, a mnie - podobnie jak wczoraj podczas przejazdu w lesie - zaczęły lekko dokuczać końcówki palców. Gdy już na dobre ruszyliśmy w trasę, poczułem chęć zaznania niezależności i lekko przyspieszyłem. Dobrze też, że ustalona na dziś trasa nie była długa, bo wyraźnie odczuwałem niską temperaturę. Jakoś rok temu chyba lepiej się dostosowałem do jesieni :-) Obydwoje z Anią zahaczaliśmy też nogawkami o puste koszyki na bidony. Różnica polegała jednak na tym, że Ania martwiła się bardziej o bezpieczeństwo, a ja o to, aby nie wygiąć koszyka :-) Świr. Ale taki pozytywny... ;-)
Niebawem wjechaliśmy do lasu, gdzie wciąż nie opuściła mnie chęć zaznania swobody. Ania jechała przede mną, a ja nawet zatrzymałem się dwa razy, nie informując jej o tym fakcie :-) To liście na drodze donosiły... Tuż przed skrajem lasu, dojrzałem też uschniętą roślinę, którą prawdopodobnie (botanikiem przecież nie jestem ;-) ) sfotografowałem wiosną. Tak... To już cały "sezon" za nami.






Oczywiście owa roślinka, zdążyła się jeszcze przyczepić do moich spodni i zanim ruszyłem, musiałem jeszcze nieco się oczyścić :-) Chwilę później przyspieszyłem na polnej drodze i już wspólnie pojechaliśmy do domu :-)


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.