Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
5.96 km 0.00 km teren
00:55 h 6.50 km/h:
Maks. pr.:12.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Długi spacer z Kosią

Sobota, 10 grudnia 2011 · dodano: 10.12.2011 | Komentarze 0

Zaraz po tym gdy wstałem, poszedłem z Kośką na stację, aby dopompować koła. Już od jakiegoś czasu chciałem to zrobić, ale zawsze zapominałem zabrać ze sobą do Ani przejściówki na Schradera, a pompka gdzieś wsiąkła mi jakiś czas temu. Ustawiłem kompresor na maksymalną wartość. Pompowanie zakończyło się na 3.7 bara :-) Ruszyłem dalej, aby wstąpić jeszcze do sklepu fotograficznego. Termometr pokazywał co prawda aż 6 stopni Celsjusza, ale wcale nie było ciepło. Mimo mroźnego wiatru, minąłem jednak zadziwiająco dużą ilość rowerzystów - przeważnie starszych panów. Mnie również szło się bardzo przyjemnie :-) Trzymałem Kośkę za siodełko, a ona ochoczo podskakiwała na nierównościach, zachowując przy tym kierunek marszu i dając się bardzo ładnie prowadzić :-)
Do Ani wróciłem pozytywnie pobudzony spacerem. Tym bardziej zaczęły w mej głowie pojawiać się myśli, aby wziąć Kośkę do siebie. Gdybym miał ją przy boku, to pewnie już w grudniu byłbym na wyjeździe kilka razy. Ostatecznie postanowiłem, że po prostu dosłownie przyprowadzę ją do Koźla :-)



Standardowa trasa do Koźla ;-) Kozielska, droga rowerowa, promenada ;-)

Od pierwszych metrów wiał zimny wiatr. Nawet pomyślałem sobie, że mogłem wziąć ze sobą szalik. Nie chciałem się jednak wracać, gdyż było już późno i zaczynało robić się szaro, a ponadto mocno cieszyłem się z tego wyjścia :-) Kosia szła prosto niczym strzała. Srebrna strzała... :-) Panowałem nad jej ruchami w stu procentach i zdawałem sobie sprawę z tego, że - jakkolwiek to nie zabrzmi - te sześć kilometrów jeszcze bardziej nas zbliży. Tak. Jestem rowerowym świrem. Do końca Kozielskiej doszliśmy stosunkowo szybko, obszczekani jeszcze przez dwa psy, ganiające za ogrodzeniem jednego z domów. Nieco bardziej hałaśliwie zrobiło się, gdy zmierzałem do drogi rowerowej, a ponadto chyba spadła na mnie jakaś kropla...
Przez moment wahałem się nawet, czy iść drogą rowerową, bo w razie deszczu nie miałbym się nawet gdzie schronić, ale ostatecznie uznałem, że ryzyko jest niewielkie. Panowała tu cisza i spokój. Przez całą długość drogi, nie minął mnie żaden rowerzysta. Przed pierwszym zakrętem zamieniłem jedynie ręce i przełożyłem Kośkę do lewej dłoni, gdyż prawa była już zauważalnie i odczuwalnie zmarznięta. Nie pomagał wiatr na polnym odcinku i wilgoć w powietrzu. Szybko jednak wróciłem do poprzedniej wersji, gdyż lewa ręka nie prowadziła roweru już tak wprawnie ;-) Gdy wchodziłem do Koźla, zaczęło mocniej kropić i przed mymi oczami, pojawiła się wizja, gdy wchodzę do domu przemoczony. Nie było jednak źle :-) Pokropiło i przestało :-) Jeszcze promenada, kilkaset metrów i byłem w domu, gdzie przywitał mnie Benek :-)
Podczas całej drogi do Koźla, mogłem zaobserwować jak zachowuje się rower na wyboistym podłożu i równym asfalcie. W tym drugim przypadku rowerek dziarsko płynął na dopompowanych oponach, zaś na wybojach podskakiwał, niczym sportowy bolid :-) Mam nadzieję, że w przyszłym roku, wyruszę z Kośką w długą, asfaltową trasę.
_
Ech te moje rowerki...


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.