Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
6.56 km 0.00 km teren
00:26 h 15.14 km/h:
Maks. pr.:26.90 km/h
Temperatura:-1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Napadało śniegu :-)

Czwartek, 16 lutego 2012 · dodano: 16.02.2012 | Komentarze 0

Wczorajsza prognoza pogody sprawdziła się - napadało dużo śniegu i widok za oknem był całkiem przyjemny :-) Co prawda trochę groziło to moim wcześniejszym i bardzo nieśmiałym planom, aby wykręcić porządny dystans przez weekend, ale i tak zobaczymy jeszcze jak będzie :-) Gdy przekroczyłem próg mieszkania, od razu pomyślało mi się, że chyba mam ochotę na rower :-) W przeciwieństwie do wczorajszego dnia, dziś zachowałem po pracy całkiem dużo sił, więc od razu przystąpiłem do realizacji swojego pozytywnego zamysłu :-)



Na chodniku było całkiem sporo śniegu, więc ruszenie z miejsca trwało minimalnie dłużej :-) Niemniej jednak równię pochyłą przed ulicą, pokonałem sprawnie jak zawsze :-) Jeszcze tylko dłuższa stójka przy przystanku i mogłem włączyć się do ruchu :-) Chłodny wiatr zaczął dmuchać we mnie i nie było już tak różowo, jak podczas powrotu z pracy, ale jechało się przyjemnie :-) Nie była to żadna wichura, a jedynie wiatr spowodowany w największym stopniu moim pędem. Za skrzyżowaniem zatrzymałem się na moment, gdyż zdałem sobie sprawę, że nie wyzerowałem licznika. Po chwili znów jechałem przed siebie, uważając na zalegający śnieg. Zakręt brałem naprawdę powoli ;-) Gdy zacząłem zbliżać się do ścieżki na Azoty, zacząłem zastanawiać się, czy będzie ona przejezdna. Pobieżnie oceniłem sytuację, decydując się na zjazd z asfaltu. Zaczęła się zabawa :-)
Przejechałem ledwie kilka metrów i już mogłem cieszyć się prawdziwie zimowymi widokami, oraz ciszą i spokojem :-) Co prawda jazda stała się nawet bardzo trudna, ale muszę przyznać nieskromnie, że naprawdę dawałem rady, a przy tym sprawiało mi to bardzo dużą frajdę :-) Początkowo jechałem cienką ścieżką, gdzie momentami naprawdę mocno mną rzucało, ale niebawem zjechałem w śnieg. To dopiero była frajda! :-) Po pierwsze mogłem jechać stabilniej i szybciej, a po wtóre śnieg był wyrzucany felgą, tworząc fajne dla oka pióropusze :-) Poza tym było go tyle, że momentami pedałując, ocierałem o niego stopami. W jednym momencie miałem na butach z dziesięć centymetrów śniegu :-)





Gdy dojechałem do nawrotu nadszedł czas, aby podjąć decyzję odnośnie dalszego przebiegu trasy. Zauważyłem, że od pewnego momentu przede mną, droga była odśnieżona. Prawdopodobnie była ona jednak w takim stanie tylko dlatego, że w jej pobliżu znajdowały się domostwa. Ochoczo ruszyłem przed siebie, przecinając dwudziesto centymetrową warstwę śniegu, przyśpieszając znacznie przy okazji zmiany nawierzchni :-) Niebawem moje przypuszczenia sprawdziły się :-) Zatrzymałem się przy "kurczakach", gdzie pracę zakończył też pług i zdecydowałem się ostatecznie nie grząźć dalej. Pewnie dojechałbym na Azoty, ale ciekaw jestem w jakim stanie ;-) Tymczasem wbiłem rower w śnieg, tak jak podczas pierwszego wyjazdu z Kosią do Wisły i zrobiłem pamiątkowe zdjęcie ;-)




Kilka minut później, wjechałem w uliczkę między domkami. Jechało się cały czas spoko, ale nie było już takiej frajdy, bo tu musiałem już bardziej uważać. Na głównej drodze tym bardziej nie czułem się komfortowo. Na szczęście całkiem szybko dotarłem do miejskich zabudowań, gdzie mogłem sobie odetchnąć :-) Plusem szybkiego dojazdu do Kędzierzyna było to, że mogłem zaobserwować w ruchu mocno ośnieżone felgi. Kosia wyglądała z nimi przeuroczo :-)
Jadąc dalej, postanowiłem odbić w drogę osiedlową, aby powoli kończyć już dzisiejszy przejazd. Zaczynało się już robić szaro, a poza tym nie chciałem jednak zbytnio przeciągać tego śnieżnego wypadu. Przejechałem jeszcze Pogorzelec na wskroś, zamieniając po drodze dwa zdania z pewnym przechodniem na temat bezpieczeństwa i szybkości przemieszczania się na rowerze, oraz pieszo w śniegu i po kilku następnych chwilach dojechałem na miejsce. Wziąłem zmiotkę i oczyściłem rower ze śniegu. W niektórych miejscach na widelcu, amortyzatorze i przy supporcie, znajdował się przymarznięty mocno lód. Pozbycie się całego śniegu, zajęło mi kilka ładnych minut i było fajnym dopełnieniem dzisiejszej jazdy :-)


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.