Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
18.71 km 0.00 km teren
00:52 h 21.59 km/h:
Maks. pr.:38.10 km/h
Temperatura:6.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

A to Ci niespodzianka!

Środa, 29 lutego 2012 · dodano: 29.02.2012 | Komentarze 0

Przedpołudnie było dziś bardzo ładne. Gdy spojrzałem w pracy za okno, od razu ogarnęła mnie wewnętrzna radość :-) Ba! Nawet zszedłem na chwilę, aby złapać trochę tej pozytywnej aury :-) W sumie, to już rano pomyślało mi się o rowerze, ale teraz cieszyłem się jeszcze bardziej, bo pogoda pozwalała na to, aby nigdzie nie śpieszyć się po południu :-) Wprawdzie i tak straciłem sporo czasu na szukaniu oliwki (po ostatniej jeździe łańcuch wyglądał na mocno zabrudzony), ale ostatecznie użyłem zamiennika w postaci STR8 ;-)



Sytuacja zmieniła się gdy wychodziłem, więc w trasę ruszałem minimalnie zamyślony. Rower miał pomóc, ale chyba wyszło na to, że wracałem jeszcze bardziej zagłębiony. Przeciąłem szybko skrót przy PKP i z wysoką kadencją dotarłem do Kuźniczek. Początkowo nie wiedziałem jak duży dystans chcę pokonać, więc przeszło mi przez myśl, aby odbić przy działkach w stronę Piastów, ale skrzyżowanie minąłem, odwracając jedynie głowę w tamtą stronę. Temperatura była wysoka - gdy zbierałem się do wyjścia jeszcze przed poszukiwaniem oliwki, na termometrze było dziesięć stopni, a gdy wychodziłem temperatura zaczęła spadać i pokazywało już o jeden stopień mniej. Kierując się tymi wskazaniami, nie zabrałem ze sobą rękawic i jechało mi się całkiem komfortowo :-) Starałem się cieszyć jazdą, a ułatwiały mi to śpiewające z rzadka ptaki :-) Już mocno czuć świeży powiew... :-) Gdy wyjechałem z lasu, obejrzałem się w stronę Góry św. Anny. Chyba nigdy nie patrzyłem na nią z tej perspektywy, a przynajmniej nie od czasu szkoły średniej. Poza tym czułem się szczęśliwy, spoglądając na błękitne niebo, które powoli ciemniało przy zachodzącym słońcu. Na jego tle znajdowały się chmury, przypominające przeorane pole. Niestety nie udało mi się uchwycić tego aparatem aż tak dokładnie, jak wyglądało to w rzeczywistości.



Droga do Lenartowic była już nieco chłodniejsza. Zabudowania pokonałem bez zmrużenia okiem, po czym znalazłem się na głównej, skąd zjechałem na Biały Ług, żałując tego posunięcia już po chwili. Trakt był całkowicie przejezdny, ale na nieutwardzonej nawierzchni moje tempo spadło i zacząłem przybrudzać opony. Zwróciłem się więc w kierunku Piastów, mając w pamięci to, że dwa dni temu myłem Kośkę. Będąc już z powrotem na asfalcie przyśpieszyłem, szybko zbliżając się do lasu. Gdy jechałem po drodze rowerowej, zlekceważyłem łatę przymarzniętego śniegu sądząc, że jest na tyle rozmrożony, że ustąpi pod naporem koła. To mogło skończyć się glebą, bo skręcone koło zblokowało się na granicy nawierzchni, ale sytuację opanowałem momentalnie :-)
Do Azot dojechałem bardzo szybko. W sumie to na tym odcinku nie działo się nic nadzwyczajnego. Podobnie było, gdy zwróciłem się w stronę Starego Koźla - ot czyste bicie dystansu. Przed wiaduktem kolejowym wykorzystałem przewagę jednośladów i wyprzedzając czekający samochód, swobodnie ruszyłem przed siebie, mijając jadące w zwężeniu samochody. Po chwili byłem już na czerwonym szlaku prowadzącym na Pogorzelec. Wjechałem na miedzę, aby nie wpakować się na mokry piasek i popędziłem dalej rozmokniętym leśnym traktem.


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.