Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
7.72 km 0.00 km teren
00:18 h 25.73 km/h:
Maks. pr.:44.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Czy to wyprawa??? - POWRÓT

Czwartek, 19 lipca 2012 · dodano: 08.04.2013 | Komentarze 0

Nastał dzień powrotu do domu. Ja już od wczorajszego popołudnia chodziłem lekko markotny, a dziś ta atmosfera udzieliła się wszystkim, choć raczej z wyjątkiem dzieci, dla których wyjazd na stację był poniekąd frajdą :-) Po raz pierwszy wyjeżdżałem od babci w taki sposób. Wcześniej za każdym razem był to Lublin. Pogoda na rower była odpowiednia. Na niebie wisiała gruba warstwa chmur, ale na szczęście nie padało. Nastroje były jednak średnie.



W końcu ruszyłem, włączając jeszcze na wyjeździe z posesji nawigacje. To już drugi raz, a problemy pojawiały się aż do stawu i wyszło na to, ze wyłączyła mi się kilka razy. Trzeba będzie coś poradzić. Początkowo jechałem z przeciwnym wiatrem. Przy kapliczce podmuch aż mnie wstrzymał, ale później było już dobrze. Wiedziałem, że po zmianie kierunku i tak wyjdzie na moje. Gdy wyjechałem z Woli, zacząłem bardziej rozglądać się na boki, spoglądając na nie zmienione od lat otoczenie. Ech... Taki to człowiek przez całe życie porozdzierany. Korzystając z rady cioci, za parkiem pojechałem prosto wjeżdżając na drogę, którą nie jechałem chyba od dzieciństwa. Po kilku chwilach byłem już na prostej. W międzyczasie zdążyło wyjść słońce i zrobiło się wyraźnie ciepło. Nawet pomyślałem o krótkich spodenkach i sandałach :-) Pokonałem pierwszą górkę i po kilku minutach jazdy bylem na kolejnej. Stad pięknie widać było okoliczne pola, a ja nie zatrzymując się starałem się wypatrzyć babciny dom. Szkoda było już odjeżdżać... Dużo bardziej, niż ponownie utraconej Rumunii. Kończąc zjazd wjechałem do Trawnik. Musiałem jeszcze odstać swoje na skrzyżowaniu, a później na przejściu dla pieszych. Mimo to i tak kilkadziesiąt metrów dalej, skorzystałem z nadarzającej się okazji i wszystkich powyprzedzałem :-) Teraz należało wypatrzeć stacje PKP. Miałem przeczucie co do jednego budynku, ale z racji braku jakichkolwiek znaków, postanowiłem pojechać dalej. Na najbliższym skrzyżowaniu zawróciłem w stronę wcześniej wytypowanego budynku. Ekipa z Chrabąszcza dołączyła po trzech minutach :-)


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.