Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
8.41 km 0.00 km teren
00:22 h 22.94 km/h:
Maks. pr.:35.70 km/h
Temperatura:31.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Czy ja się kiedyś wyśpię?

Czwartek, 26 lipca 2012 · dodano: 10.04.2013 | Komentarze 0

Słowa z tematu były pierwszymi, jakie przyszły mi na myśl, gdy z niechęcią siadałem na brzegu łóżka :-) Gdy wstałem zajrzałem jeszcze do Bronka na balkon (to jego druga noc na "łonie natury") i nieśpiesznie wyszedłem. Schody były dziś jakieś dłuższe... ;-)



Mimo rozleniwienia, od samego startu miałem fajny power :-) Przyśpieszałem dynamicznie i żwawo, nie odczuwając objawów sprzed kilku minut :-) Skręcając w Reja pięknie położyłem Antka, a za chwilę pędem wyprzedziłem jednego rowerzystę, oraz rowerzystkę - ją tuż przed zjazdem na Towarową :-) Deptało mi się naprawdę fajnie! :-) Gdy tylko wszedłem do gabinetu, zostałem ostrzeżony że dziś mają być burze.
Po południu było jednak tak jak rano, tyle że cieplej :-) Postanowiłem dziś pojechać Towarową i w połowie drogi zachciało mi się dalszej jazdy :-) Od razu pomyślałem sobie o skrócie przy PKP :-) Na skrzyżowaniu zrównałem się z kolegą z pracy, który również ochoczo jeździ na rowerku i korzystając z czerwonego światła, pogadaliśmy chwilkę :-) Hm... Wybierają się na Pradziada... ;-) Gdy zapaliło się jego zielone, zostałem minięty również przez swoją przełożoną :-) Po chwili również i ja wyrwałem kapcia :-) Na skrócie przez sekundkę poszczekał na mnie pies, ale to tylko jeszcze bardziej mnie nakręciło :-) Pod wiaduktem wpadła mi myśl o tym, że będę miał okazję popatrzeć na inne niż miejskie widoczki i od razu przypomniałem sobie o aparacie, który od jakiegoś już czasu leżał prawie bezużytecznie w domu. Mniejsza o to :-) Szybko przemknąłem obwodnicą i domkami i... chyba się machnąłem, bo nie wykręcę kółka, a będę musiał się cofnąć. W lesie wysłałem SMS'a do Aneczki, że będę później i ruszyłem w prawie nieznane ;-) Droga skręcała w lewo, więc istniała szansa wykręcenia kółeczka bez konieczności powrotu tą samą drogą :-) Przede mną była niewielka górka, przed którą nie zdążyłem zrzucić przerzutki i zakopałem się w głębokim piachu :-) W miejscu przerzuciłem tył, a po chwili - po nieudanej próbie dalszej jazdy - również przód. Po kilkunastu metrach jechałem już samodzielnie, zerkając na średnią. Jeszcze na Towarowej wydawało mi się, że podczas dłuższego wyjazdu ją podniosę, a tu maleje! ;-) Wtem coś uciekło w krzakach po prawej :-) Ciekawe co to było :-) Fajnie jechało mi się w tym lasku, a gdy dotarłem do wylotu ucieszyłem się, bo w zanadrzu miałem kolejny poznany trakt do wykorzystania w przyszłości :-) Niebawem byłem już w lasku przy Żabieńcu, gdzie wystraszyłem czarnego ptaka, siedzącego w trawie przy drodze i pędem dojechałem do obwodnicy :-) Stąd od domu dzielił mnie już tylko skrót przy działkach, który pokonałem równie dynamicznie :-) Przez cały wyjazd uśmiech nie schodził z mojej twarzy :-)


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.