Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2010

Dystans całkowity:1331.68 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:70:08
Średnia prędkość:18.99 km/h
Maksymalna prędkość:64.50 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:121.06 km i 6h 22m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
135.51 km 0.00 km teren
07:26 h 18.23 km/h:
Maks. pr.:51.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Balaton, dzień 5

Środa, 18 sierpnia 2010 · dodano: 06.09.2010 | Komentarze 0

Noc spędziłem przed miejscowością Lab – tuż przy drodze za małym zagajnikiem. Po raz kolejny rozbijałem się po ciemku. Pierwotny plan był taki, aby znaleźć miejsce przed miejscowością Malacky, ale niestety nie trafiło się takowe. Musiałem się nieźle czaić, aby mnie nikt nie wypatrzył. Muszę w końcu wysuszyć namiot i śpiwór. Pogoda na dziś zapowiada się w sam raz do jazdy. Nie to co wczoraj, gdy spędziłem niecałe 3 godziny (do 16:45; jak i przedwczoraj 1,5 h) w Petrovej Wsi, gdyż padał deszcz. Swoje zrobiło także to, że wjeżdżając do Hodonina miałem – nie wiedzieć czemu – wyłączoną nawigację i niestety kierując się znakami pomyliłem drogi. Nie dość, że nadłożyłem ze 20-30 km, to jeszcze na darmo pokonałem 2 podjazdy – jeden bardzo długi, a drugi na polnej drodze tak stromy, że 2 razy musiałem prowadzić rower. Później okazało się, że przy zjeździe na drodze jest bardzo dużo błota - chyba mógłbym tam ugrząźć.
Rozbiłem się na śniadanko przy jeziorku obok miejscowości Lozorno. Niemalże od razu zostałem zaczepiony przez jakiegoś starszego pana, który spytał, czy tu spałem. Po udzieleniu negatywnej odpowiedzi zawiązała się rozmowa: pan skierował mnie na lepszą drogę do Bratysławy i choć miałem zamiar jechać już obraną trasą, to po krótkim namyśle zdecyduję się jednak wrócić – zbyt dużo czasu już straciłem.



Plan na dziś, to zobaczyć Bratysławę i nadrobić jak najwięcej kilometrów. No i oczywiście kupić mapę Węgier ;-)
I jak zwykle moja skleroza daje znać o sobie :-) Wspomnę jeszcze, że w miejscowości Šaštín-Stráže pozbyłem się balastu w postaci 4 paczek makaronu (na cholerę ja go brałem i tachałem przez pół Europy? :-) ) oddając go napotkanemu Cyganowi. Traf chciał, że po ich otrzymaniu zaczął wołać mojego imiennika :-)
Trochę obawiam się też powrotu. Prawe kolano przypomina o sobie od wczoraj, a na Słowacji góry będą dużo wyższe niż te, które już pokonałem. Mam nadzieję, że woda z Balatonu doda mi nieco otuchy ;-) No i trzeba będzie jeszcze radykalniej zmniejszyć obciążenie. Wyruszam – jest 8:40.

PODSUMOWANIE:
DST: 135,51 km AVS: 18,2 km/h TM: 7:26 MXS: 51,6 km/h










Kategoria WYPRAWY


Dane wyjazdu:
125.44 km 0.00 km teren
06:48 h 18.45 km/h:
Maks. pr.:55.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Balaton, dzień 4

Wtorek, 17 sierpnia 2010 · dodano: 06.09.2010 | Komentarze 0

godzina 8:20

Wczoraj nie było czasu na pisanie. Rozbijałem się w pośpiechu przed Kyjovem. Jak tylko zacząłem rozkładać namiot, pojawił się jeleń :-) Słyszałem go także w nocy. O ile poprzedzającą noc spędziłem w towarzystwie ślimaków, to ta była z biedronkami.
Wczorajsza sprawa z bankomatem była jednak bardziej skomplikowana, niż mi się wydawało. Sądziłem, że ktoś z obsługi banku po prostu wyciągnie kartę i po pewnych formalnościach zostanie mi ona zwrócona. Liczyłem się także z koniecznością zablokowania karty i wyjazd bez niej w dalszą drogę, ale to był czarny scenariusz. W banku trafiłem na bardzo rzeczową i pomocną osobę. Dowiedziałem się, że bank nie posiada kodów do tego bankomatu i trzeba wzywać serwis. No cóż... bywa i tak :-) W międzyczasie chciałem wymienić walutę, ale okazało się, że nie mogę. Pani wskazała mi miejsce gdzie znajdę kantor, a nawet zaproponowała, że pójdzie ze mną. Podziękowałem i udałem się po korony. Miałem nieco czasu do przyjazdu serwisu, gdyż ten miał zjawić się o godzinie 12. Zrobiłem więc zakupy (woda! :-) ) i objechałem miasto. O 12:30 przyjechało dwóch osiłków i po krótkich formalnościach odzyskałem swoją kartę :-) Wielkie dzięki dla bardzo pomocnej Pani Adeli :-)
Czechy, to piękny kraj, choć mam już trochę dosyć podjazdów. Niemniej jednak nie najgorzej utrzymane drogi, mały ruch, a także ukształtowanie terenu czynią z niego bardzo dobre miejsce do jazdy na rowerze. Plus oczywiście widoki... :-)
Właśnie organizuję sobie śniadanko przed miejscowością Hodonin – tuż przy granicy ze Słowacją. Pora więc schować mapę Czech :-) Jeszcze tylko wymiana waluty, oraz uzupełnienie wody i można przekraczać granicę. Plan na dziś: maksymalnie zbliżyć się do Bratysławy. No i wysuszyć namiot i śpiwór...

PODSUMOWANIE:
DST: 125,44 km AVS: 18,5 km TM: 6:48 MXS: 55,5 km/h


Kategoria WYPRAWY


Dane wyjazdu:
83.20 km 0.00 km teren
05:05 h 16.37 km/h:
Maks. pr.:49.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Balaton, dzień 3

Poniedziałek, 16 sierpnia 2010 · dodano: 06.09.2010 | Komentarze 0

godzina 8:20

Nic nie wspomniałem wczoraj o pięknych czeskich billboardach z piwem jakie spotkałem przed Ołomuńcem :-) Średniowieczni wojownicy niosący otwieracz zamiast tarana, czy „W każdym z nas jest wojak” ze zdjęciem strażaka i bywalca pubu :-)
Dziś wyjazd o godzinie 7 rano. Nie wyjeżdżałem sam – jeden ślimak zabrał się na sakwie. Odjeżdżałem stamtąd z westchnieniem – wszak to miejsce dało mi jednak schronienie. Aktualnie jestem w miejscowości Prostejov. Korzystając ze wskazówek mieszkańców znalazłem bank. W sumie, to liczyłem się z oczekiwaniem na otwarcie, ale nie spodziewałem się, że bankomat zeżre mi kartę... Nie przeczytałem dużego czerwonego napisu po angielsku, że obsługa tylko kont w Kč... no i nie zauważyłem dwóch pozostałych bankomatów w tym samym pomieszczeniu! Trzeba to będzie jakoś odkręcić :-) Właśnie tłumaczyłem jednej pani, dlaczego jej bankomat nie działa... :-) Póki co siedzę na bankowych schodach i żuję gumę – pomaga nieco na pragnienie. Mam nadzieję szybko zrobić zapasy wody... W planach na dziś, to maksymalnie zbliżyć się do granicy ze Słowacją.

PODSUMOWANIE:
DST: 83,2 km AVS: 16,4 km/h TM: 5:05 MXS: 49,6 km/h



Kategoria WYPRAWY


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Balaton, dzień 3

Poniedziałek, 16 sierpnia 2010 · dodano: 06.09.2010 | Komentarze 0

godzina 5:15

Nie śpię już od kilku, kilkunastu minut. Całą noc coś skrobało przy mojej głowie w przedsionku. Są 2 możliwości: albo to ślimak drapał się za uchem, albo trawa rośnie. Zaraz wstaję na poszukiwanie waluty i wody. A propos ślimaków, to oblazły cały namiot...
Kategoria WYPRAWY


Dane wyjazdu:
68.80 km 0.00 km teren
03:38 h 18.94 km/h:
Maks. pr.:61.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Balaton, dzień 2

Niedziela, 15 sierpnia 2010 · dodano: 06.09.2010 | Komentarze 0

godzina 21:25

Zebrałem się o 15:20 – cosik długo. I niestety od razu podjazdy... Niemniej jednak jakoś dałem radę. Czesi, to bardzo rowerowy naród – i podchodzą do tego profesjonalnie. Kolarze także bardzo często pozdrawiają unosząc rękę. To miłe. Przed drogą prowadzącą już bezpośrednio do Ołomuńca zaliczyłem pierwszy bardzo długi zjazd. Jechałem bez okularów - wiatr wyciskał łzy z moich oczu :-) Piękna sprawa :-)
Niestety przez cały dzień trapiła mnie myśl o braku wody. Do Ołomuńca dotarłem z resztkami (wyjeżdżając miałem 1,5 l w bukłaku, oraz ze 2 łyki w bidonie), a teraz nie mam już nic. Będąc w mieście zauważyłem bankomat (że też wcześniej na to nie wpadłem!). Podchodzę, wybieram operacje – najmniejsza możliwa kwota, to 500 Kč. Niestety wychodzi tylko świstek, że operacja nie może być zrealizowana, gdyż brak jest środków na koncie. Dziwne, bo przed wyjazdem celowo zleciłem przelew 1000 PLN dla ewentualnego zabezpieczenia wyprawy w razie co... Jutro jadę do jakiegoś banku wymienić walutę. Na rano mam HITy i jedno jabłko.
Po nieco dłuższych poszukiwaniach trafiłem na polankę wśród pól przed miejscowością Verovany. Gleba miękka, ale za to komary wygłodniałe i ślimaki obłażą cały namiot. Ponadto dopiero gdy dojechałem na miejsce okazało się, że mam rozbijać się przy małym pomniku ku czci poległych żołnierzy uczestniczących w bitwie przed stu pięćdziesięcioma laty. No cóż... Zbyt dużego wyboru już nie mam - jest już ciemno.
Dziś zaraz po wyjeździe podjąłem decyzję, że rezygnuję z Brna i Wiednia. Jutro pobudka z samego rana (co by żaden rolnik widłami nie obudził ;-) ) i kierunek Bratysława :-)

PODSUMOWANIE:
DST: 68,83 km; AVS: 19 km/h; TM: 3:38 MXS: 61 km/h




Kategoria WYPRAWY


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Balaton, dzień 2

Niedziela, 15 sierpnia 2010 · dodano: 06.09.2010 | Komentarze 0

godzina 13:30

Zwijam się. Czas wyruszać dalej. Była naprawdę niezła ulewa i burza. Niebo co prawda dalej zachmurzone, ale z tego już chyba padać nie będzie :-) Dobrze, że kupiłem wór na rower :-) Podczas deszczu nie poprawiłem odciągów w namiocie i przez moskitierę trochę wody naciekło z lewej strony, gdy wychodziłem z namiotu. Ale to nic :-)
Kategoria WYPRAWY


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Balaton, dzień 2

Niedziela, 15 sierpnia 2010 · dodano: 06.09.2010 | Komentarze 0

godzina 10:50

Nocleg był udany. Biorąc pod uwagę fakt, że była to moja pierwsza noc pod namiotem, to było naprawdę fajnie. Dodatkowo miałem dobrą miejscówkę w wysokiej trawie przy zarastającym parkingu. Kupno namiotu tunelowego, to był strzał w dziesiątkę :-) Z odległości 3 metrów nie było go już widać :-) Niestety w nocy padało i grzmiało. Jest mokro, a niebo zachmurzone. W planach było Brno, lecz najpewniej nie dojadę tamże. Wciąż grzmi w oddali... Martwi mnie trochę brak dostatecznej ilości wody. Gdy tylko się nieco rozpogodzi wyruszam dalej. Wciąż odczuwam senność (to chyba efekt wczorajszych podjazdów), więc zaraz być może pójdę w kimę. Zastanawiam się także, czy nie odciążyć lewej sakwy (ważona w domu – 10 kg) – pewnikiem jest, że i tak będę musiał się przepakować.
Kategoria WYPRAWY


Dane wyjazdu:
91.72 km 0.00 km teren
05:32 h 16.58 km/h:
Maks. pr.:38.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Balaton, dzień 1

Sobota, 14 sierpnia 2010 · dodano: 06.09.2010 | Komentarze 0

godzina 21:55

Koczuję w okolicach miasta Bruntal. Wyjechałem o godzinie 9:45. Wyjeżdżając z osiedla napotkałem sąsiadkę - pewnie po powrocie cały blok będzie wiedział co i jak... :-)
To był dzień doświadczeń. Już za Reńską Wsią na podjeździe zwalił mi się bagaż. Kilka minut zajęło jego ponowne umocowanie. No i ten „tańczący” rower... Kilka razy puściły także uchwyty sakw – jedną z nich wzmocniłem taśmą i zdało to egzamin, ale przymusowych postojów mogło jednak nie być. Na cholerę ja brałem tyle tego żarcia. Okazuje się, że najważniejsza jest woda. Bez niej ani rusz. Jutro czekają mnie dwa wyzwania: zdobycie wody, oraz waluty. Niestety o walutę nie zadbałem o czasie, a jutro niedziela... Natomiast moje jedyne zapasy wody, to 1,5 l kupione jeszcze przed granicą... Także brak suchego prowiantu może dać się we znaki. Mimo wszystko kontynuuję podróż.
Dziś spotkałem się także z ludzką życzliwością i zainteresowaniem. W Baborowie zebrała się kilkuosobowa grupa ludzi, aby wskazać mi drogę do Branic – zostałem także pobłogosławiony przez jedną z babć :-) W Suchej Psinie podczas postoju zaczepił mnie mały chłopak i spytał gdzie jadę i co mam w sakwach. No tak :-) Nie na codzień widzi się taki widok :-) W Polsce nie było jednak źle w porównaniu z Czechami. Cholerne podjazdy dały mi w kość... Mam nadzieję, że od Ołomuńca nie będzie już tak stromo... Jeszcze tylko spojrzenie na mapę i spaciulki...

PODSUMOWANIE:
DST: 91,72 km AVS: 16,6 km/h TM: 5:32 MXS: 38,2 km/h





Kategoria WYPRAWY


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Balaton, dzień 1

Sobota, 14 sierpnia 2010 · dodano: 06.09.2010 | Komentarze 0

godzina 8:45

Nie ma to jak solidne opóźnienie na starcie. Choć z drugiej strony może już trochę wyschło po nocnej burzy. Teraz oby tylko wyruszyć jak najszybciej i... niczego nie zapomnieć!
Kategoria WYPRAWY


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Balaton, dzień 0

Piątek, 13 sierpnia 2010 · dodano: 06.09.2010 | Komentarze 0

Plany planami, a jest 5:15... Uff... Ten wypad, to będzie istna prowizorka... Waga bagażu oscyluje wokół 25 kg (lub nieco więcej) – mam nadzieję, że sprzęt wytrzyma... W nocy była ogromna burza - pioruny waliły, że aż widno było, a w pokoju światło raz mrugnęło. Idę na krótką kimę i w trasę... Jest już jasno.
Kategoria WYPRAWY