Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:939.95 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:54:02
Średnia prędkość:17.40 km/h
Maksymalna prędkość:57.20 km/h
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:47.00 km i 2h 42m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
14.94 km 0.00 km teren
00:41 h 21.86 km/h:
Maks. pr.:36.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

To będzie burza, czy nie?!? ;-)

Wtorek, 19 lipca 2011 · dodano: 19.07.2011 | Komentarze 0

Za oknem świeciło poranne słońce. Automatycznie więc wybrałem się do pracy na rowerze. Chyba wykorzystamy dobrą pogodę na wypranie i wysuszenie namiotu przed wyprawą.



Na miejscu kolega z pracy wystraszył mnie nieco informacją, iż po południu mają nadejść burze. Początkowe zaniepokojenie szybko jednak minęło i po południu wzięliśmy się z Anią za namiot. Żeby nie było: Antek też robił jako praczka ;-) Co prawda w trakcie suszenia faktycznie złapał nas deszcz, ale - w różnych proporcjach - daliśmy rady i cała operacja udała się w 100 procentach :-)

Dane wyjazdu:
78.40 km 0.00 km teren
04:12 h 18.67 km/h:
Maks. pr.:40.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Exodus do Pławniowic ;-)

Niedziela, 17 lipca 2011 · dodano: 17.07.2011 | Komentarze 0

Deszczowy powrót z pracy sprawił, że zgięło mnie w piątek, który przeleżałem po pracy tak samo, jak i całą sobotę. Wieczorem poczułem się już lepiej. Weekend był ładny, więc niedzieli odpuścić już nie mogłem. Nawet sam zadzwoniłem do Ani z propozycją wyjścia ;-) Jako cel wycieczki, obraliśmy Pławniowice.



Trochę obładowany i oczywiście spóźniony, podjechałem do Kędzierzyna. Było tak gorąco, że aż się ze mnie lało. Już wspólnie ruszyliśmy odkrytym niedawno traktem na Azoty. Trzeba przyznać, że Ania jechała całkiem żywiołowo, natomiast ja byłem chyba jednak osłabiony po tych dwóch ostatnich dniach.
Na miejscu okazało się, że ludzi jest ogrom! Gdy wyjechaliśmy zza węgła, aż prawie padłem z wrażenia :-) Wyglądało to tak, jakby w jedno miejsce spędzono jakiś uchodźców :-) Tutaj ktoś leżał, obok pan szedł z pieskiem, tam ognisko, tu radio, tam ktoś drapał się po głowie, nie wiedząc nawet, że w tym ścisku drapie głowę sąsiada, a pod drzewem jakiś inny pan jadł kiełbaskę :-) W dwóch słowach: istny Sajgon :-) Najlepsze było to, że ja patrzyłem na brzeg tuż przed nami, natomiast Ania spoglądała na drugą stronę jeziora. Gdy ujrzałem co tam się działo, aż szczęka mi opadła i zacząłem się śmiać :-) Było tam czerwono, zielono, niebiesko - dosłownie różnokolorowo! :-) Piasku, ani pierwszych metrów wody w ogóle nie było widać! :-) Mimo to znaleźliśmy jakieś mniej oblegane miejsce, choć tuż przy głównej ścieżce. Trochę się pobyczyliśmy i ruszyliśmy w drogę powrotną. Ania co prawda chciała jeszcze się wykąpać, ale warunki ku temu nie były najlepsze ;-)






Wyjeżdżaliśmy stamtąd, jadąc obok sznurka samochodów. Na szczęście jechaliśmy rowerami, więc automatycznie w tej sytuacji byliśmy na wygranej pozycji. Po kilku kilometrach jazdy główną drogą, odbiliśmy jeszcze w kierunku jeziora, gdzie na moment się zatrzymaliśmy, a następnie ruszyliśmy dalej, jadąc autostradą ;-) Jeszcze w Pławniowicach wstąpiliśmy do pewnej knajpo-restaruracji, gdzie zamówiliśmy zimne soki do picia, ale nic nie zjedliśmy, gdyż pani kelnerka nie bardzo orientowała się w menu ;-)




Wkrótce znów byliśmy w trasie, która upłynęła nam bardzo sympatycznie. Ponadto przejeżdżając przez Sławięcice zauważyłem, że ktoś wystawił na sprzedaż absolutnie niespotykany i wyjątkowy przedmiot. Byłem dosłownie poruszony ;-) Kilkaset metrów dalej znów zrobiliśmy przystanek na uzupełnienie płynów. Po tej operacji poczułem się lepiej, a trzeba przyznać, że miałem dziś słabsze momenty.




Po rozstaniu z Anią, udałem się w drogę do Koźla. Przed Rondem Milenijnym zauważyłem, że wjeżdża na niego grupa rowerzystów. Od razu zrezygnowałem ze zjazdu z asfaltu tylko i wyłącznie dlatego, aby dać sobie szanse na ich wyprzedzenie :-) Machnąłem MXS i pięknie śmignąłem całą grupę jeszcze na rondzie! :-)

Dane wyjazdu:
14.43 km 0.00 km teren
00:41 h 21.12 km/h:
Maks. pr.:35.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Deszczowy powrót z pracy

Czwartek, 14 lipca 2011 · dodano: 14.07.2011 | Komentarze 0

Rano już automatycznie wstaję z myślą o jeździe do pracy na rowerze. Czasem nawet nie do końca zwracam uwagę na pogodę. Tak było i tym razem :-)



Gdy tylko ruszyłem, miałem wrażenie, że kilka kropel deszczu spadło mi na głowę, ale mimo to optymistycznie kontynuowałem jazdę. Na drodze rowerowej doszedł do mnie szmer, a za chwilę przede mną w odległości około trzech metrów, przeleciał bażant :-) Gdy dotarłem do pracy, niestety sprawdziły się moje obawy co do pogody, bo przez pół dnia okresowo padało. Już po czwartej pakowałem się z nadzieją, iż padać już nie będzie, ale gdy byłem już gotów do jazdy, znów na ziemię zaczęły spadać krople. Szybko więc podjechałem do Ani, aby przeczekać najgorsze :-)
W lekkim pośpiechu, po czasie udałem się do domu. Gdy ponownie byłem na drodze rowerowej doszedłem do wniosku, że okalająca ją łąka żyje! :-) Aż zatrzymałem się na moment :-) Przypomniało mi się też dzisiejsze spotkanie z bażantem i jak na zawołanie, odezwał się on po kilku chwilach, gdy już ponownie jechałem :-) Niestety nie udało mi się już uciec przed deszczem, który dorwał mnie bezlitośnie na promenadzie.

Dane wyjazdu:
8.88 km 0.00 km teren
00:26 h 20.49 km/h:
Maks. pr.:31.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Pomieszkiwanie, cz. 6

Środa, 13 lipca 2011 · dodano: 13.07.2011 | Komentarze 0

Nastał ostatni dzień pomieszkiwania. Rano udałem się do pracy, a po powrocie pakowanie i w drogę...



Na tak krótkim odcinku nie działo się nic nadzwyczajnego. Ot zwykły - choć wiadomo, że przyjemny :-) - przebieg na rowerze. Muszę przyznać, że chyba jednak trochę będzie mi brakowało tego późniejszego wstawania i szybkich powrotów.

Dane wyjazdu:
6.92 km 0.00 km teren
00:25 h 16.61 km/h:
Maks. pr.:26.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Pomieszkiwanie, cz. 5

Wtorek, 12 lipca 2011 · dodano: 13.07.2011 | Komentarze 0

Wróciłem! :-) Dla odreagowania oczywiście najlepszy jest rower :-) Pogoda także dopisywała, a mnie rwało...



Wyjechaliśmy z Anią późnym popołudniem, udając się na krótki przejazd. Początkowo tłukliśmy się osiedlem, ale później było już tylko lepiej :-) Gdy zjechaliśmy w końcu z asfaltu, można było się odprężyć. Mimo to dało o sobie znać zmęczenie dniem i tak, gdy byliśmy przy działkach zasugerowałem, abyśmy już wracali, co też uczyniliśmy.
Czułem jednak, że bardzo był mi potrzebny ten wyjazd. Od razu mi lepiej :-)

Dane wyjazdu:
2.86 km 0.00 km teren
00:10 h 17.16 km/h:
Maks. pr.:26.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Pomieszkiwanie, cz. 4

Poniedziałek, 11 lipca 2011 · dodano: 13.07.2011 | Komentarze 0

Znów pobudka rano i znów tak mało kilometrów przede mną... Ile czasu tak wytrzymam? ;-)



Raz, i w pracy... Dwa, i z powrotem. Chyba sobie mniejszą korbę sprawie, aby zwiększyć ilość machnięć nogami ;-)
Alem sobie dziś pojeździł na rowerze...
;-)

Dane wyjazdu:
2.68 km 0.00 km teren
00:06 h 26.80 km/h:
Maks. pr.:39.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Pomieszkiwanie, cz. 3 - wypad na Kośce! :-)

Sobota, 9 lipca 2011 · dodano: 13.07.2011 | Komentarze 0

Sobota - dzień przerwy :-) To znaczy wieczór przerwy ;-) Michał i Ania są w domu, także i my jedziemy tam, aby się z nimi spotkać. Oczywiście ja byłem spłukany, ale od czego jest Kośka, trwająca wiernie na posterunku? ;-)

Wizyta w bankomacie nad Odrą ;-)

To był fajny, bardzo szybki przejazd Kośką, po ciemnych ulicach mrocznego miasta Koźla ;-) Kasa zdobyta, Kośka rozbudzona - pięknie jest ;-)

Dane wyjazdu:
2.86 km 0.00 km teren
00:10 h 17.16 km/h:
Maks. pr.:27.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Pomieszkiwanie, cz. 2

Piątek, 8 lipca 2011 · dodano: 08.07.2011 | Komentarze 0

Dziś pierwszy dzień startu z nowego miejsca :-) Już zacząłem dostrzegać plusy tego rozwiązania ;-)



Minusem jest natomiast to, że nawet nie mogłem się dobrze rozpędzić na rowerze ;-) Także i po pracy nie miałem czasu na jakiś wypad. Trudno - swoje trzeba odrobić...

Dane wyjazdu:
9.00 km 0.00 km teren
00:25 h 21.60 km/h:
Maks. pr.:29.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Pomieszkiwanie, cz. 1

Czwartek, 7 lipca 2011 · dodano: 08.07.2011 | Komentarze 0

W związku z okolicznościami, zostałem zmuszony ;-) do tymczasowej zmiany miejsca zamieszkania :-) Mam nadzieję, że plan się powiedzie.



Dojazd do pracy przebiegł normalnie, spokojnie i typowo :-) Wyjątkiem była oczywiście meta ;-)

Dane wyjazdu:
14.45 km 0.00 km teren
00:37 h 23.43 km/h:
Maks. pr.:33.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

I po porze monsunowej ;-)

Środa, 6 lipca 2011 · dodano: 06.07.2011 | Komentarze 0

Co prawda już wczoraj mogłem jechać do pracy rowerem, ale jakoś nie miałem nastawienia. Trochę zbyt późno wstałem i nie w porę zauważyłem dobra pogodę na zewnątrz.
Wygląda na to, że chyba już minęła pora deszczowa i dziś tez było ładnie, a jako że rower daje jednak dużo swobody, postanowiłem właśnie na nim dojechać do pracy. Oczywiście liczyła się także przyjemność z jazdy ;-)



Gdy wyszedłem z klatki zdało mi się, ze w tylnym kole jest za mało powietrza - co prawda w pracy sprawdziłem stan i okazało się, ze było to jedynie złudzenie, ale po pompkę i tak się wróciłem. Droga do pracy przebiegła standardowo, ale w ciągu dnia napłynęła elektryzująca wiadomość... Bardzo elektryzująca... Dobrze, że przyjechałem na rowerze. Po pracy pęd wiatru nieco rozwiał zasępienie...